sobota, 14 lipca 2018


Wyprawa korpusu generała Dąbrowskiego

Odstąpienie wojsk pruskich od Warszawy i ich przejście do Wielkopolski, gdzie nadal brakowało jednolitego dowództwa, sprawiły, że Kościuszko uznał, iż należy wysłać tam korpus w celu prowadzenia akcji dywersyjnych, mających na celu dalsze wiązanie Prusaków, a przede wszystkim objęcie oddziałów jedną komendą.

Odpowiedni rozkaz wydano 9 września, choć prawdopodobnie wyznaczony do tej misji gen. Jan Henryk Dąbrowski wiedział o nim znacznie wcześniej, gdyż skompletował swój korpus już w dniu następnym. W jego skład weszły: 7 Brygada Kawalerii Narodowej pod bezpośrednią komendą Dąbrowskiego, 1 Brygada Małopolska dowodzona przez Józefa Rzewuskiego, batalion strzelców płk. Michała Sokolnickiego, 4 oraz 13 regiment piechoty liniowej oraz po 6 dział sześciofuntowych i trzyfuntowych. Komisarzem do spraw cywilnych mianowano zaś Józefa Wybickiego. Później korpus wzmocniono batalionem pierwszego regimentu piechoty, złożonego z samych rekrutów, oraz dwoma działami sześciofuntowymi i dwoma trzyfuntowymi. Ogółem było to około 3100 żołnierzy i 16 dział. Punktem zbornym była Dębina koło Nowego Dworu Mazowieckiego. 14 września dołączył gen. Madaliński.

Pomimo odstąpienia od oblężenia Warszawy, Prusacy nadal blokowali do niej dostęp od północy i północnego zachodu, aby więc dostać się do Prus Południowych niepostrzeżenie, Dąbrowski postanowił pomaszerować na Kamionnę i Gąbin, gdzie znajdowała się luka między zgrupowaniami generałów Schönfelda i Frankenberga. Pod Kamionną korpus niespostrzeżenie sforsował Bzurę, kiedy jednak zajęto Gąbin, Prusacy zorientowali się w celu akcji. Trasą przypuszczalnego dalszego marszu, z Kalisza do Koła, maszerowało zgrupowanie gen. Schwerina, zaś z Wyszogrodu tyły Polaków miał zaatakować gen. Günther. Dąbrowski w tym czasie zajął Kłodawę, a następnie ruszył w stronę Koła bronionego przez powstańców. Na wieść o marszu armii pruskiej, obrońcy Koła zaczęli uciekać, więc Dąbrowski chcąc uniknąć zajęcia miasta przez gen. Schwerina, wysłał tam oddział pod dowództwem gen. Franciszka Rymkiewicza, który miał zatrzymać powstańców w mieście i zorganizować obronę. Schwerin dowiedziawszy się, że do Koła dotarła regularna armia polska, zrezygnował z ataku i ruszył na Pyzdry. Dąbrowski tymczasem dotarł do Koła, gdzie dołączyły do niego oddziały powstańcze powiększając korpus do 7 000 żołnierzy (pomimo dużej liczebności powstańcy nie zwiększyli zbytnio siły bojowej zgrupowania, głównie ze względu na niedostateczną karność).

Następnie korpus Dąbrowskiego ruszył na Słupcę i dalej na Gniezno, gdzie dotarł 27 września. W tym czasie pruscy generałowie uznali, że głównym celem jest Poznań, podczas gdy Dąbrowski będąc jeszcze w Gnieźnie zdawał sobie sprawę, że bez posiłków nie jest w stanie zdobyć stolicy regionu. Postanowił więc rozbić oddział płk. Székelyego, który stacjonował wówczas pod Inowrocławiem. Aby utwierdzić dowództwo pruskie w przekonaniu o celu ataku, Dąbrowski wysłał w okolice Poznania dwa szwadrony kawalerii pod komendą mjr. Stanisława Bielamowskiego. Obawiając się tego ataku Prusacy, poza Székelym, wstrzymali wszelkie akcje zaczepne przygotowując obronę, jednak wycofanie się korpusu ks. Józefa Poniatowskiego znad Bzury zerwało łączność Dąbrowskiego z resztą polskiej armii.

Dąbrowski, aby zrealizować swój plan, podzielił korpus na trzy kolumny: prawa, złożona z brygady Madalińskiego, 100 strzelców i 2 dział miała ruszyć przez TrzemesznoMogilno, Inowrocław do Łabiszyna. Środkowa, złożona z reszty regularnych oddziałów, pod dowództwem Dąbrowskiego miała przejść z Gniezna do RogowaŻnina i dalej do Łabiszyna, zaś lewa, złożona z oddziałów powstańczych pod komendą Józefa Lipskiego miała przez Kłecko i Żnin również dotrzeć do Łabiszyna. Pierwszy w punkcie zbornym pojawił się Madaliński, który rozbroił miejscowy oddział, jednak główne siły Székelyego maszerowały wówczas z Inowrocławia na Nową Wieś. W nocy z 28 na 29 wrześniaznajdujące się w Łabiszynie połączone kolumny Dąbrowskiego i Madalińskiego zostały ostrzelane przez artylerię pruską, jednak po opanowaniu zamieszania poprowadzono kontratak zakończony starciem na bagnety pod Wzgórzem Klasztornym i szarżą kawalerii poprowadzoną przez samego Dąbrowskiego. Po tym starciu Székely wycofał się za Brdęurządzając swój sztab w Bydgoszczy.

Gdy następnego dnia Dąbrowski dowiedział się, że Prusacy zlikwidowali posterunki otaczające Bydgoszcz, postanowił to miasto zdobyć. Po nieprzerwanym marszu, rankiem 3 października, korpus stanął pod Bydgoszczą. Po rozpoznaniu okazało się, że w mieście stacjonują jedynie trzy bataliony piechoty pod komendą samego Székelyego, podczas gdy trzon sił pruskich stacjonował za miastem. Dąbrowski rozkazał rozpoczęcie ostrzału, jednak gdy Prusacy nie odpowiedzieli ogniem, posłał emisariusza – mjr. Macieja Zabłockiego. Székely w odpowiedzi obrzucił Dąbrowskiego wiązanką obelg, zaś Zabłockiemu zagroził plutonem egzekucyjnym, jeśli jeszcze raz go zobaczy. Po takiej odpowiedzi Dąbrowski wydał połowie swojej piechoty rozkaz do ataku. Bydgoszcz została zdobyta po dwugodzinnej walce, w której zginęło 10, zostało rannych 50, a dostało się do niewoli 413 Prusaków (w tym 21 oficerów), podczas gdy Polacy stracili 23 rannych i 30 zabitych. Wśród pojmanych był sam Székely, którego od samosądu powstańczej piechoty, pamiętającej jego akcje pacyfikacyjne, uratował mjr Zabłocki. Székely zmarł wskutek odniesionych ran (podczas przechodzenia przez most na Brdzie kula armatnia urwała mu nogę) po czterech dniach. Po tym zwycięstwie Prusacy zaczęli wzmacniać obronę ToruniaGrudziądza, a nawet Gdańska (w istocie Dąbrowski chciał rozszerzyć powstanie na dolinę Noteci i Prusy Zachodnie). Jednak wydany przez Dąbrowskiego zakaz rabunku i nienałożenie na Bydgoszcz kontrybucji sprawiło, że korpus znalazł się na skraju buntu, którego głównym architektem był Madaliński. W krytycznej sytuacji Dąbrowski ugiął się przed żądaniami własnego sztabu i ruszył z 4 000 żołnierzy (reszta obsadziła zdobyte miasta) na umocniony Toruń, jednak wieści o wzmocnieniu załogi miasta i marszu armii pruskiej z Poznania sprawiły, że powrócono do Bydgoszczy, gdzie zaczęto przygotowywać się do przezimowania.

Upadek powstania

Klęska pod Maciejowicami, pojmanie Kościuszki i stale napływające posiłki dla armii pruskiej, która maszerowała od strony Poznania, sprawiły, że zimowanie w Bydgoszczy przez korpus Dąbrowskiego stało się niemożliwe, gdyż groziło to odcięciem od głównych sił. Zdecydowano się na przejście w kierunku Włocławka i połączenie korpusu z pozostałymi siłami w centrum kraju. Następnie korpus połączył się z korpusem ks. Józefa Poniatowskiego, z którym przeszedł na prawy brzeg Bzury.

Pomimo opuszczenia Wielkopolski i Kujaw przez regularne oddziały, powstanie trwało nadal. Jeszcze 16 października władze w kraju zachęcały w swojej odezwie Wielkopolan do walki. Niektóre oddziały powstańcze, które wyszły wraz z korpusem Dąbrowskiego, walczyły u jego boku aż do upadku insurekcji kościuszkowskiej, a następnie, jak 1 000 kawalerzystów z okolic Wielunia i Sieradza, wróciły na teren zaboru, aby walczyć z Prusami. Na Kujawach walczyły jeszcze duże oddziały: Ksawerego Dąbrowskiego (500 żołnierzy), płk. Wolskiego (300 żołnierzy) i płk. Sokołowskiego (200 żołnierzy). W Wielkopolsce walczono jeszcze w pobliżu Gniezna, Szubina, Grodziska Wielkopolskiego i Kościana. Dopiero 7 grudnia skapitulował oddział Ksawerego Łukomskiego, który walczył pod Książem Wielkopolskim, Środą Wielkopolską i Zaniemyślem. Wszelkie walki wygasły do połowy grudnia 1794, a jednym z ostatnich aktów powstania było aresztowanie pochodzącego z Wielkopolski, a przybywającego jako emisariusza, płk. Jana Kilińskiego.

Podsumowanie[
 
 
 
 
 


Pomimo klęski militarnej walki w zaborze pruskim przedłużyły nadzieje na zwycięstwo całej insurekcji, a sława i szacunek, jakie zdobył gen. Jan Henryk Dąbrowski, umożliwiły mu zorganizowanie zwycięskiego powstania w 1806 roku.

poniedziałek, 13 stycznia 2014


ZESZYTY POLSKIE

 

Historia powstania Legionu Włoskiego

       W 1795roku  Paryż , stolica Francji , był miastem pięknym, pełnym życia . Był stolicą kolonialnego imperium i wreszcie stolicą rewolucji. Rewolucja  promieniowała na cały świat w tym na Polskich patriotów.          Po upadku powstania kościuszkowskiego uczestnicy powstania w obawie przed represjami uciekali ze zniewolonej ojczyzny . Powstało wtedy kilka ośrodków emigracyjnych ,  gdzie skupiali się Polacy a  była to Wenecja, Altona, Drezno i przede wszystkim Paryż.

        Polski generał Jan Henryk Dąbrowski dotarł do Paryża 30 września 1796 roku. Sławę wybitnego dowódcy uzyskał w czasie Powstania Kościuszkowskiego. Jego operacje wojskowe weszły do programu pruskiej szkoły oficerskiej a potem do innych uczelni wojskowych w świecie.

         Niestety wśród emigrantów nie było jedności. Istniały wtedy dwie frakcje które w skrócie można określić  : Rojalistów -  zwolenników Stanisława Augusta Poniatowskiego i starego ładu z „Deputacją Polską”  oraz Republikanów - zwolenników postępu i Konstytucji 3-go Maja mających zdolność współpracy z rewolucyjnym rządem Francji poprzez założoną  przez K. Prozora, F. Barssa, J. Wybickim, gen. J. Wielohorskim, organizacją pod nazwą „Polskich Uchodźców”.  Istniały również inne organizacje w kraju i we wschodnich terenach Europy , jednak nie odegrały one istotnej  roli.

        Trzeba przyznać, iż „Polscy Uchodźcy” wykazali się największą zręcznością polityczną i wysłali swoją delegację do Dyrektoriatu .  Jan Henryk Dąbrowski wielokrotnie prowadził rozmowy z ministrami Petieta, gen. Clarc”a i Rose”go.  Rozmowy  opóźniały się gdyż  wynikły trudności konstytucyjne.

      W tym czasie Dąbrowski wydaje manifest o konieczności odbudowy Polski, aby zrównoważyć potęgę Rosji i zagrożeń z tego wynikających. Zaleca w swoim manifeście powołanie wojsk Polskich przy Armii Reńskiej pod dowództwem gen. Klebera  i Armii Italir pod dowództwem gen Napoleona Bonaparte. Minister Petiet 30 października 1796 roku oświadczył , iż  rząd francuski pragnie „ułatwić patriotom polskim pośrednio pracę nad  odbudową Ojczyzny” a nie mogąc ze względu na konstytucję  która zabraniała służby w wojsku francuskim żołnierzom nie posiadającym obywatelstwa francuskiego , kieruje Polaków do zaprzyjaźnionych Republik Bolonii, Ferrary i Mediolanu.

        Dyrektoriat miał własny plan wobec gen. Dąbrowskiego i zaczęto nalegać na szybki wyjazd delegacji Polaków do Italii aby u boku nowo powstającej Armii Italii powstały Legiony Polskie. Tak powstaje nazwa tej jednostki „Armee d” Italir Legie Polone” co w potocznym tłumaczeniu polskim określono jako Legion Włoski a dla bardziej wtajemniczonych w zaułki historii jako „Legion Polski posiłkujący Lombardię” i później po połączeniu republik „Legion Polski posiłkujący Cyzalpinę”.

 

KALENDARIUM  LEGIONÓW

2 grudnia 1796r. w godzinach porannych gen. Jan Henryk Dąbrowski  odwiedzili gen. Bonaparte w jego kwaterze w pałacu Serbellonich przy ul . Corso Venezia . Rozmowa nie poszła po myśli generała Dąbrowskiego , gdyż w zamierzeniu generała było utworzenie legionu w ilości 3000 żołnierzy.  Bonaparte już wiedział o celu ich wizyty i wyraził zgodę na formowanie polskiej kompanii na próbę w ilości 125 żołnierzy. Delegaci odczuli , iż chciał się ich pozbyć.

3 grudnia 1796r. nazajutrz rano polska delegacja na czele z  gen. Dąbrowskim   w mundurze polskiego generała przybyli do  gen. Banaparte . Napoleon był w paradnym mundurze , co znaczyło , że chciał zrobić wrażenie i pokazać kto tu rządzi. Ponownie obojętnie przyjął delegatów czym posłańcy byli załamani.  Według Kosińskiego byli tak zrozpaczeni, że gdyby mieli pieniądze na podróż z pewnością pojechaliby nad Ren do sztabu gen. Klebera.  Jednak w czasie wieczornego  obiadu, na  którym  poznali szefa sztabu Armii Italii gen. Berthiera spotkali też Sułkowskiego. Rozmowa potoczyła się już życzliwiej dla Polaków.  Napoleon już  mówił o tworzeniu  nie kompani (125 żołnierzy) ale o batalionie (1250 żołnierzy).  Bonaparte zaznaczył , że jak batalion dobrze się spisze na polu walki to pomyśli o korpusie ( Legionie). Dodał  również,   że jeżeli tak się stanie  to Dąbrowski otrzyma etat generała.  Dąbrowski  oświadczył, że  on pracuje dla ojczyzny  Anie dla pieniędzy . 

4 grudnia 1796r. Dąbrowski  zmęczony po całonocnej  pracy  nad  odezwą do Polaków,  aby wstępowali w szeregi Legionu Polskiego we Włoszech, został przyjęty oschle przez Napoleona. Delegacja uznała, że to intryga Sułkowskiego. Odczytana  odezwa przypadła do gustu Napoleonowi  i postanowiono napisać ją po polsku, włosku, francusku i niemiecku.  Kiedy przystąpiono do omawiania  organizacji Legionu, Bonaparte zażądał propozycji na piśmie. Więc następna noc  z 4 na 5 grudnia była poświęcona   projektowi   Myśli  względem projektu utworzenia korpusów patriotycznych Polskich, mających się organizować we Włoszech”. Dąbrowski, Wojczyński, Tremo  wobec nie przyjęcia projektu przywiezionego z Paryża postanowili  ująć cały plan ogólnie i nie wchodzić w szczegóły. Projekt składający się z trzech punktów opatrzony został podpisem Dąbrowskiego : 1/. Korpus Polski będzie pod dowództwem francuskim, 2/. Ubiór i znaki wojska polskiego, 3/. Zaproponowano  że  Polska po wyzwoleniu zwróci koszt tworzenia Legionów.

 

5 grudnia 1796r. tego dnia generałowie dostarczyli nowe plany a okazało się,  że Bonaparte już zadecydował i wydał rozkazy „wszyscy Polacy znajdujący się między jeńcami i dezerterami austriackimi w Mediolanie sformowali      1 Batalion na modłę lombardzką” . Oznaczało to podległość  naszego batalionu dowódcy Lombardzkiego Legionu gen. J. Lahozowi.  Dąbrowski  zgodził się, że dopiero po próbie ogniowej będzie wiadomo czy ten oddział walczy za ojczyznę.  Tego dnia gen. J. Lahoz otrzymał rozkaz formowania polskiego batalionu W MUNDURACH I ZNAKACH LOMBARDZKICH  z wyłogami karmazynowymi ale przy komendzie polskiej. Oznacza to że  1 Batalion Legionu Polskiego otrzymał  mundury włoskie .                Za sprawą intryg Sułkowskiego akcja legionowa utknęła . Delegaci pozostali bez środków do życia , postanowiono wysłać gen. Wojczyńskiego  do Wenecji gdzie była grupa Polskich patriotów po pieniądze i radę oraz wsparcie sprawy legionowej. Dąbrowski miał swoich pieniędzy aby opłacić kwaterę, a na życie „trzeba było fantować” (ta informacja  dla malkontentów twierdzących, że tworzył Legiony dla pieniędzy).

13.grudnia 1796r. gen. Wojczyński  jedzie do  Wenecji dociera do Wenecji  20 grudnia 1796r. otrzymał kwaterę w poselstwie francuskim. Jego zadaniem było spieniężenie  brylantowego krzyża biskupa Kossakowskiego  zastawionego w Wenecji. Wojczyński przywiózł z Polski pod zaborami upoważnienie do jego sprzedaży.  Spędził tu święta  w towarzystwie weneckiej emigracji. Powrócił z pieniędzmi do Mediolanu 22 stycznia 1797r.

1 stycznia 1797r Dąbrowski  w liście do Miniewskiego opisuje sytuację  we Włoszech między innymi zastanawiał się dlaczego nie otrzymuje korespondencji .  Zapewne był sprawdzany przez  wywiad francuski gdyż dla nich nie było zrozumiałe, że ktoś może nie chcieć pieniędzy za pracę  w wojsku a jednocześnie ma środki na swoje utrzymanie. Taki był i jest standard w każdym wojsku , trzeba mieć 100% pewności co do intencji kadry oficerskiej. Tym bardziej że Sułkowski  wystawił złe świadectwo J. Wybickiemu i J.H. Dąbrowskiemu. Tutaj trzeba również zauważyć,  że Polacy przybyli do Napoleona  z prośbą aby ten dał możliwość walczyć u boku Francuzów przeciw zaborcom Polski we Włoszech przeciw Austrii. To jest ważne bo po wiekach będą znawcy historii którzy stwierdzą „a Napoleon dał nam tylko Księstwo Warszawskie „  a powinien odbudować I Rzeczypospolitą  w formie oskarżenia. Jak gdyby zapominając,  że  obowiązek obrony swojej ojczyzny spoczywa  na obywatelach Polski i nie był obowiązkiem  Francji. Nasi patrioci chcieli wykorzystać sytuację  wojny z Austrią do wyzwolenia przynajmniej jednego zaboru, Galicji. Dąbrowski będąc na inspekcji  z Napoleonem  zbliżył się do niego dzięki  wielkiej wiedzy wojskowej nabytej jeszcze podczas służby w Armii Saskiej. Będąc  wyższym oficerem uczestniczył z ramienia Saksoni w manewrach największych ówczesnych Armii Rosji i Prus. Takiej wiedzy nie miał żaden oficer francuski . Podczas wspólnych rozmów przekazał mu również sytuację Polaków w armiach zaborczych których tam wcielono po upadku Powstania Kościuszkowskiego i  po III Zaborze Polski.  Oceniali, że w austriackiej i rosyjskie armii służy Polaków  w tamtym czasie ok. 100 tys. liczyli że będzie to  główne źródło żołnierzy Legionu. Natomiast na kadrę oficerską liczono z kraju.  Zapewne Napoleon  docenił tę  sytuację i poza tworzeniem Legionu z dezerterów rozumiał, że taka sytuacja będzie miała negatywny wpływ  na  Polaków  służących w austriackim wojsku.

3 stycznia 1797r. gen. Berthier  wystosował pismo do gen. Kellermana w Chambery  , aby ten przekazywał jeńców narodowości polskiej do Mediolanu  gdzie Dąbrowski  tworzył Legion Polski we Włoszech .

5 stycznia 1797r. gen. Dąbrowski przedłożył Kongresowi Lombardii  wniosek o tworzenie polskiego legionu u boku armii młodej republiki . Wnioskowano 10 artykułów  z czego 6 było ważnych :

Art. 1 nazwa jednostki będzie brzmieć „ Legiony Polskie Posiłkujące Lombardię”

Art. 2 mundury, musztra, znaki wojskowe mają być polskie

Art. 3 w dowód wdzięczności  i jedności z Lombardią mieli nosić kontr epolety barwy lombardzkiej (zielono-biało-czerwonej, z napisem  „Gli domini liberi sono fratelli” ( Ludzie wolni są bracią )

Art. 4 kokardy w barwach francuskich , takie same kokardy miały Legiony lombardzkie jako  narodu protegującego wolnych ludzi (znoszącego niewolnictwo) , przyjęcie norm zaopatrzenia francuskich

Art. 5  wydawanie patentów oficerskich na wniosek dowódcy Legionu przez Administrację Generalną Lombardii  z kontrasygnacją  dowódcy wojsk francuskich na terenie Włoch

Art. 6 przyznanie obywatelstwa lombardzkiego na dowód braterstwa oraz zgody na powrót do kraju, gdy ich Ojczyzna  wezwie ( przyznanie obywatelstwa było obejście konstytucji aby Polacy mogli służyć na żołdzie Lombardii)

9 stycznia 1797r. w poniedziałek , nastąpiło uroczyste podpisanie konwencji o powołaniu Legionu Polskiego w pałacu Administracji Generalnej Lombardii . Ze stromy rządu uczestniczył prezydent Procelli , Franciszek Visconti i sekretarz Clavenna, patriotów Polskich reprezentował gen. Jan Henryk Dąbrowski. Tak więc jest to data powstania pierwszego Legionu Polskiego. Jest  to ważna data dla Polaków bo niestrudzony gen. Dąbrowski  za dziesięć lat osiągnie swój cel.  Dzięki  wyjątkowej  konsekwencji działania i niezłomności  oraz przytomności umysłu, ci żołnierze po dziesięciu latach trafią w 1807r  do pruskiej Festung Neise – Twierdzy Nysa , gdzie utworzono z nich nowe pułki Legionu Polskiego uzupełnione o Polaków służących w armii pruskiej.

Płk. GRH Marek Szczerski

 

wtorek, 12 listopada 2013


Guzik z pętelką GRH

Do żołnierzy i oficerów ! - zacznijmy rozmawiać.

Wiele osób nie wie co znaczy „Gili uomini liberi sono frateli”  jest to po przetłumaczeniu „Ludzie wolni są Bracią”. W czasach utworzenia Legionu Polskiego 1797r. we Włoszech (Arme d” Italir Legiee Polone) była to herezja, bo burzyła cały porządek społeczny w Europie . A gdy dodać, że Polscy Legioniści  Dąbrowskiego  nosili taki napis na kontr epolecie dla wielu byli diabłami rewolucji. Polacy powinni znać historię walki o niepodległość, za wolność waszą i naszą. Rekonstruować  trzeba nie tylko guzik z pętelką, ale również idee które niesiono na sztandarach. O wolności możemy na razie nie rozprawiać bo ją mamy  ( nie wiadomo na jak długo), lecz  do czasu kiedy będzie w narodzie jedność. Natomiast „braterstwo” chyba wymaga oceny i analizy czy Polacy są braterscy wobec siebie. A szczególnie grupy rekonstrukcji historycznej, czy potrafią okazać wzajemny szacunek, uśmiechnąć się do siebie, powiedzieć sobie cześć, zaprosić inną grupę do swego ogniska, bezinteresownie podać rękę, podpowiedzieć jak osiągać rekonstrukcyjne cele. A może i wesprzeć inny Oddział  na polu bitwy??!,  kiedy Polacy są w potrzebie. A może nawet wystąpić wszystkie oddział GRH z kraju i zagranicy razem w jednym korpusie.                    
Z ubolewaniem stwierdzam, że obecnie łatwiej  przyszyć guzik z pętelką jak stanąć ramię w ramię do wspólnego celu. Czy Polak Polakowi odda salut na polach bitew całej Europy – Nie!. Po bitwach Borodino i Lipsk stwierdzam i ogłaszam to co wszyscy wiedzą, ale nie nikt nie chce tego ogłosić,  jest katastrofa. Nasze relacje są jak w stadzie wilków.  Nie ma uczciwości , szacunku, respektu , koleżeństwa, a postępowanie honorowe dla wielu jest pustym frazesem. Jest światełko w tunelu, to wąska grupa ludzi honorowych i dobrze wychowanych, którzy nie włażą w buciorach w cudze życie i sprawy. Do tych ludzi apeluję i proszę o budowanie od fundamentu Braterstwa Polaków. Trzeba o wszystkich przejawach chamstwa głośno mówić. Zamiatanie pod dywan powoduje, że jest pod nim żółta febra.  Składam propozycję aby rozsądne grupy przyłanczały się do sztabu Korpusu Józefa ks. Poniatowskiego. Korpus powstał przypadkiem, ale jest i przyjmie do sztabu wszystkie jednostki , które mają pod bronią co najmniej kompanię ( kompania 123 żołnierzy w rekonstrukcji 1:10 13 żołnierzy) . Dowódcy takich oddziałów z automatu wchodzą do sztabu korpusu, bez względu na posiadany stopień, ważne, aby była to jednostka bojowa ( dowódcy którzy stworzyli kompanię zasługują na oficerskie szlify). Siedzibą sztabu jest internet szefem sztabu jest płk. GRH Krzysztof Franaszczuk najstarszy stażem rekonstruktor w Polsce. Krzysztof sprawdził się kordynując wyhazd na Lipsk, który w przeciwieństwie do Borodino był organizowany jawnie. Pierwszym elementem działania  sztabu jest rozmowa dowódców między sobą o działaniach swoich jednostek, a wcześniej nawiązanie łączności. Jest czas planowania przyszłego sezonu więc być może uda się zebrać korpus na współne manewry w 2014r . Dla jasności Marek Szczerski nie pełni i nie będzie pełnił żadnej funkcji sztabowej. Jestem dowódcą Legionu Polskiego we Włoszech i rekonstruujemy batalion Infanterii , Artylerii, Kawalerii i Orkiestrę i tutaj mam wiele pracy.  
Z poważaniem .
Prezes
Stowarzyszenia Legionów                                                                                                                         i Mazurka Dąbrowskiego
płk. GRH Marek Szczerski
 
Ludzie wolni są Bracią!
                                                                                                   
                                      
                                                                              

sobota, 14 września 2013



Polscy piraci z San Domingo.
 
9 II 1801 roku Austria zawarła pokój w Luneville. Ten traktat pokojowy niszczy  polski sen o wyzwoleniu z pod zaboru austriackiego u boku Armii Francuskiej. Dowódca Legii Naddunajskiej ks. gen. Karol Otto Kniaziewicz opuszcza swój Legion. Pozostali bez dowódcy legioniści buntują się i składają dymisję. Protestując w ten sposób przeciw nie ujęciu sprawy Polski w traktacie pokojowym Francji i Austrii z 1801r. Rozkazem Napoleona pod koniec 1801r. pozostali legioniści zostają przeformowani w 3 Półbrygadę Polską  i następnie w 113 Półbrygadę Francuską. I pod dowództwem Władysława Franciszka Jabłonowskiego  zostają skierowani statkami na San Domingo. Początek XIX w. był to czas wysypu Polskich piratów przy okazji wysłania na San Domingo legionistów. Zapleczem piractwa polskiego była 113 Półbrygada lub inaczej Legion Naddunajski wysłany na te wyspę aby stłumić powstanie przeciw Francji, inspirowane przez Anglików. Powstaje w tym momencie pewien szum informacyjny dlatego będę używał nazwy Legion San Domingo. Zresztą podobnie jest z nazwą Legionu Włoskiego, takiej nazwy nigdy nie było ale przetłumaczenie na język Polski dało nam taką nazwę. A było tak  Legion Polski wspierający Republikę Lombardii, Legion Polski w spierający Republikę Cyzalpiny, Polacchi al soldo della Republica Italiana, umownie cały okres od 1797-1807r ujmujemy jako Legion Włoski. Natomiast dla koneserów są smaki z dokładnością do godziny koloru butów , czy ściegu szytego munduru.

Historia która wydarzyła się naprawdę  roku 1803r Polak kpt. Ignacy Blumer razem z chorymi na febrę legionistami wracali francuskim okrętem do Europy. A wyspa San Domingo (obecnie Haiti) była otoczona kordonem angielskich statków blokujących porty aby zamknąć dostawy towarów i broni na wyspę. Ledwie po wypłynięciu tego statku z portu w okolicy wyspy zaatakował ich angielski bryg. Anglicy dogonili francuski statek i po małej potyczce abordażowali się i weszli na pokład i  wzięli do niewoli kapitana i zdrowych członków załogi. A statek z chorą i nie zdolną do kierowania statkiem z powodu braku umiejętności polską załogą puścili w dryf. Zapewne liczyli, że rozbiją się o przybrzeżne rafy albo zginą z wycieńczenia i choroby. Angole mięli się w swoich przypuszczeniach, bo traf chciał, że to byli Polacy. Dzięki wyjątkowej inteligencji kpt. Blumera i rogatym duszom polskiej załogi, kapitan który nie będąc marynarzem poprowadził okręt , uchronił go przed zniszczeniem i dopłynął do brzegów Florydy . Tam dogadał się z miejscowymi Indianami i założył u jej brzegów polską osadę, złośliwcy mówią, że była piracka. Gdy trochę nabrali wprawy żeglarskiej rozpoczęli korsarskie rajdy po Morzu Karaibskim (aż sama ciśnie się na usta nazwa Piraci z Karaibów). Piraci i załogi statków żaglowych często oczekując na bryzę czas wypełniali sobie śpiewaniem pieśni podczas prac na pokładzie czy wykonując pracę z wyciąganiem grubej liny kotwicznej której długość dochodziła do 200 metrów i była bardzo ciężka bo nasiąknięta wodą morską. Taka praca wymagała zespołowości w ciągnięciu i w tym pomagały szanty. Polacy bez wsparcia Francuzów i Hiszpanów nie poradzili by sobie. Hiszpanie pozwolili się osiedlić na Florydzie a Francuzi wspierali piratów we wspólnej walcie z Angolami. Po wycofaniu się Francuzów z okupacji wyspy kpt. Blumer postanowił wracać w 1807r do wolnej Polski. A Polacy chcieli pozostać na Florydzie i założyć polską osadę, bo przecież nie ma na świecie kawałka polskiej ziemi. Byłby to początek polskiej kolonii. Jednak dowódca wybrał  wolne Księstwo Warszawskie i w 1807r wrócił do Polski.  Takich  podobnych historii było więcej bo odnotowanych jest kilkunastu kapitanów pirackich statków z polskimi nazwiskami. Przepiękna karta polskiej historii, którą będziemy starali się odkryć na nowo. Dlatego Zakładamy Legion San Domingo do którego zapraszamy miłośników historii Polski.

płk. GRH Marek Szczerski

piątek, 30 listopada 2012



Ten blog

Link z tego miejsca

Internet

Początek formularza

Dół formularza

Przenoszenie i utrzymywanie ognia



Aby „przechować„ ogień będziemy potrzebować suchej huby i kawałek giętka witkę albo korzeń. Ciężko jest znaleźć suchą hubę, trzeba będzie ją wysuszyć nad ogniem, jeśli mamy mało czasu warto pociąć na mniejsze kawałki, wtedy szybciej wyschnie. Mamy już suchą hubę , wystarczy zrobić w niej dziurę , przez którą przełożymy naszą rączkę, czy to z drutu czy z korzenia. Wsadzamy hubę w ognisko, kiedy zacznie się żarzyć, nasz przyrząd jest gotowy , kiedy przygasa wystarczy zakręcić kilka razy „młynka” ręką, pęd powietrza rozdmucha żar.
Co ciekawe sposób ten jest praktykowany dalej na Podhalu. A ja tak bawiłem się 50 lat temu i używaliśmy puszek po farbie.
Kiedy nie było zapałek ani zapalniczek, do przenoszenia ognia służyła wysuszona huba. Tak na przykład przenoszono ogień do szałasów, a w Wielką Sobotę z kościoła do domu. Zwyczaj ten żywy był kiedyś całej Europie. Dziś już prawie o nim zapomniano. Hubę się zbierało w lesie cały rok. Każdy legionista miał zapas suchej huby i suchego mchu. Żarząca hubę można było zapakować do metalowej (mógł to być gliniany kubek z przykrywką)puszki z otworami zapewniającymi dopływ tlenu. Można utrzymywać ogień w lampie świecowej, my tak robimy przy armacie kiedy strzelamy w deszczu. Lecz ten sposób jest drogi. W obozie można grube polano zasypać popiołem będzie się żarzyć do rana, ale trzeba pamiętać o deszczu. Utrzymywanie ognia stosowano wojsku i życiu cywilnym a nawet w obrzędach religijnych. W tradycji ludowej jeszcze można spotkać tereny gdzie w Wielką Sobotę koło kościoła podczas ceremonii święcenia ognia zapalany jest ogień, a chłopcy odpalają od niego huby i dymiące zanoszą do domów. – Zabudowania trzeba obejść trzykrotnie, okadzić każdy budynek, odmawiając przy tym odpowiednie paciorki. Okadza się każdą oborę, stajnię i zwierzęta, by w ten sposób chronić je przed złem i chorobami. – Potem wchodzi się do domu i okadza wszystkie kąty, ważne miejsca i domowników. Na koniec zapala się od niej pod piecem nowy ogień.

Mamy to w genach. Ja ogrzewam dom kominkiem. Zimą kiedy rano wstaję zaczynam od sprawdzenia czy jest żar. Jak jest to pieczołowicie rozpalam nowy ogień nawet od malutkich iskierek. Ma przygotowana kawę do tego rytuału i kiedy rozbłysną wesołe ogniki jestem radosny. Zastanawiałem się dlaczego tak się cieszę. Zbadałem temat zapałek i przenoszenia ognia, teraz wiem, że to pierwotny instynkt.

 

 

 

czwartek, 29 listopada 2012

Apteka legionowa - żylaki


Lekarstwo na  żylaki

Należy zebrać 1200 kwiatów Mniszka lekarskiego , bez łodyg sam kwiat. Opłukać odsączyć , dodać 2 litry czystej wody. Następnie na wolnym ogniu zaparzyć , nie gotować!. Następnie poczekać aż kwiat osiądzie, zlać do glinianego garnka, dodać dwie wyciśnięte cytryny , zasypać cukrem do smaku , przelać do małych słoików i spasteryzować. Pic rano do szklanki wody mineralnej dodawać dwie łyżeczki syropu .

Na  zdrowie.