Wyprawa korpusu generała Dąbrowskiego
Odstąpienie wojsk pruskich od Warszawy i
ich przejście do Wielkopolski, gdzie nadal brakowało jednolitego dowództwa,
sprawiły, że Kościuszko uznał, iż należy wysłać tam korpus w celu prowadzenia
akcji dywersyjnych, mających na celu dalsze wiązanie Prusaków, a przede
wszystkim objęcie oddziałów jedną komendą.
Odpowiedni rozkaz wydano 9 września, choć prawdopodobnie wyznaczony do tej misji
gen. Jan Henryk Dąbrowski wiedział
o nim znacznie wcześniej, gdyż skompletował swój korpus już w dniu następnym. W
jego skład weszły: 7 Brygada Kawalerii Narodowej pod bezpośrednią komendą
Dąbrowskiego, 1 Brygada Małopolska dowodzona przez Józefa Rzewuskiego, batalion
strzelców płk. Michała Sokolnickiego, 4 oraz 13 regiment piechoty liniowej oraz
po 6 dział sześciofuntowych i trzyfuntowych. Komisarzem do
spraw cywilnych mianowano zaś Józefa Wybickiego. Później korpus wzmocniono batalionem
pierwszego regimentu piechoty, złożonego z samych rekrutów, oraz dwoma działami
sześciofuntowymi i dwoma trzyfuntowymi. Ogółem było to około 3100 żołnierzy i
16 dział. Punktem zbornym była Dębina koło Nowego Dworu Mazowieckiego.
14 września dołączył gen. Madaliński.
Pomimo odstąpienia od oblężenia
Warszawy, Prusacy nadal blokowali do niej dostęp od północy i północnego
zachodu, aby więc dostać się do Prus Południowych niepostrzeżenie, Dąbrowski
postanowił pomaszerować na Kamionnę i Gąbin, gdzie znajdowała się luka między
zgrupowaniami generałów Schönfelda i Frankenberga. Pod Kamionną korpus
niespostrzeżenie sforsował Bzurę, kiedy jednak zajęto Gąbin, Prusacy
zorientowali się w celu akcji. Trasą przypuszczalnego dalszego marszu, z
Kalisza do Koła,
maszerowało zgrupowanie gen. Schwerina, zaś z Wyszogrodu tyły
Polaków miał zaatakować gen. Günther. Dąbrowski w tym czasie zajął Kłodawę, a następnie ruszył w stronę Koła bronionego przez
powstańców. Na wieść o marszu armii pruskiej, obrońcy Koła zaczęli uciekać,
więc Dąbrowski chcąc uniknąć zajęcia miasta przez gen. Schwerina, wysłał tam
oddział pod dowództwem gen. Franciszka Rymkiewicza, który miał zatrzymać
powstańców w mieście i zorganizować obronę. Schwerin dowiedziawszy się, że do
Koła dotarła regularna armia polska, zrezygnował z ataku i ruszył na Pyzdry. Dąbrowski tymczasem dotarł do Koła, gdzie dołączyły do
niego oddziały powstańcze powiększając korpus do 7 000 żołnierzy (pomimo dużej
liczebności powstańcy nie zwiększyli zbytnio siły bojowej zgrupowania, głównie
ze względu na niedostateczną karność).
Następnie korpus Dąbrowskiego ruszył
na Słupcę i dalej na Gniezno, gdzie dotarł 27 września. W tym czasie pruscy generałowie uznali, że
głównym celem jest Poznań, podczas gdy Dąbrowski będąc jeszcze w Gnieźnie
zdawał sobie sprawę, że bez posiłków nie jest w stanie zdobyć stolicy regionu.
Postanowił więc rozbić oddział płk. Székelyego, który stacjonował wówczas
pod Inowrocławiem. Aby
utwierdzić dowództwo pruskie w przekonaniu o celu ataku, Dąbrowski wysłał w
okolice Poznania dwa szwadrony kawalerii pod komendą mjr. Stanisława
Bielamowskiego. Obawiając się tego ataku Prusacy, poza Székelym, wstrzymali
wszelkie akcje zaczepne przygotowując obronę, jednak wycofanie się korpusu
ks. Józefa Poniatowskiego znad
Bzury zerwało łączność Dąbrowskiego z resztą polskiej armii.
Dąbrowski, aby zrealizować swój plan,
podzielił korpus na trzy kolumny: prawa, złożona z brygady Madalińskiego, 100
strzelców i 2 dział miała ruszyć przez Trzemeszno, Mogilno, Inowrocław do Łabiszyna. Środkowa, złożona z reszty regularnych oddziałów,
pod dowództwem Dąbrowskiego miała przejść z Gniezna do Rogowa, Żnina i dalej do Łabiszyna, zaś lewa, złożona z oddziałów
powstańczych pod komendą Józefa Lipskiego miała przez Kłecko i Żnin również dotrzeć do Łabiszyna. Pierwszy w
punkcie zbornym pojawił się Madaliński, który rozbroił miejscowy oddział,
jednak główne siły Székelyego maszerowały wówczas z Inowrocławia na Nową Wieś.
W nocy z 28 na 29 wrześniaznajdujące się w Łabiszynie połączone kolumny
Dąbrowskiego i Madalińskiego zostały ostrzelane przez artylerię pruską, jednak
po opanowaniu zamieszania poprowadzono kontratak zakończony starciem na bagnety
pod Wzgórzem Klasztornym i szarżą kawalerii poprowadzoną przez samego
Dąbrowskiego. Po tym starciu Székely wycofał się za Brdęurządzając
swój sztab w Bydgoszczy.
Gdy następnego dnia Dąbrowski dowiedział
się, że Prusacy zlikwidowali posterunki otaczające Bydgoszcz, postanowił to
miasto zdobyć. Po nieprzerwanym marszu, rankiem 3 października, korpus stanął pod Bydgoszczą. Po rozpoznaniu
okazało się, że w mieście stacjonują jedynie trzy bataliony piechoty pod
komendą samego Székelyego, podczas gdy trzon sił pruskich stacjonował za
miastem. Dąbrowski rozkazał rozpoczęcie ostrzału, jednak gdy Prusacy nie
odpowiedzieli ogniem, posłał emisariusza – mjr. Macieja Zabłockiego. Székely w
odpowiedzi obrzucił Dąbrowskiego wiązanką obelg, zaś Zabłockiemu zagroził
plutonem egzekucyjnym, jeśli jeszcze raz go zobaczy. Po takiej odpowiedzi
Dąbrowski wydał połowie swojej piechoty rozkaz do ataku. Bydgoszcz została
zdobyta po dwugodzinnej walce, w której zginęło 10, zostało rannych 50, a
dostało się do niewoli 413 Prusaków (w tym 21 oficerów), podczas gdy Polacy
stracili 23 rannych i 30 zabitych. Wśród pojmanych był sam Székely, którego od
samosądu powstańczej piechoty, pamiętającej jego akcje pacyfikacyjne, uratował
mjr Zabłocki. Székely zmarł wskutek odniesionych ran (podczas przechodzenia
przez most na Brdzie kula armatnia urwała mu nogę) po czterech dniach. Po tym
zwycięstwie Prusacy zaczęli wzmacniać obronę Torunia, Grudziądza, a nawet Gdańska (w istocie Dąbrowski chciał rozszerzyć powstanie
na dolinę Noteci i Prusy Zachodnie). Jednak wydany przez Dąbrowskiego zakaz
rabunku i nienałożenie na Bydgoszcz kontrybucji sprawiło, że korpus znalazł się
na skraju buntu, którego głównym architektem był Madaliński. W krytycznej
sytuacji Dąbrowski ugiął się przed żądaniami własnego sztabu i ruszył z 4 000
żołnierzy (reszta obsadziła zdobyte miasta) na umocniony Toruń, jednak wieści o
wzmocnieniu załogi miasta i marszu armii pruskiej z Poznania sprawiły, że
powrócono do Bydgoszczy, gdzie zaczęto przygotowywać się do przezimowania.
Upadek powstania
Klęska pod
Maciejowicami, pojmanie Kościuszki i stale napływające posiłki dla
armii pruskiej, która maszerowała od strony Poznania, sprawiły, że zimowanie w
Bydgoszczy przez korpus Dąbrowskiego stało się niemożliwe, gdyż groziło to
odcięciem od głównych sił. Zdecydowano się na przejście w kierunku Włocławka i połączenie korpusu z pozostałymi siłami w
centrum kraju. Następnie korpus połączył się z korpusem ks. Józefa Poniatowskiego, z
którym przeszedł na prawy brzeg Bzury.
Pomimo opuszczenia Wielkopolski i Kujaw
przez regularne oddziały, powstanie trwało nadal. Jeszcze 16 października
władze w kraju zachęcały w swojej odezwie Wielkopolan do walki. Niektóre
oddziały powstańcze, które wyszły wraz z korpusem Dąbrowskiego, walczyły u jego
boku aż do upadku insurekcji kościuszkowskiej, a następnie, jak 1 000
kawalerzystów z okolic Wielunia i Sieradza, wróciły na teren zaboru, aby walczyć z Prusami. Na
Kujawach walczyły jeszcze duże oddziały: Ksawerego Dąbrowskiego (500
żołnierzy), płk. Wolskiego (300 żołnierzy) i płk. Sokołowskiego (200
żołnierzy). W Wielkopolsce walczono jeszcze w pobliżu Gniezna, Szubina, Grodziska Wielkopolskiego i Kościana. Dopiero 7
grudnia skapitulował oddział Ksawerego Łukomskiego, który walczył pod Książem
Wielkopolskim, Środą Wielkopolską i Zaniemyślem. Wszelkie walki wygasły do połowy grudnia 1794, a
jednym z ostatnich aktów powstania było aresztowanie pochodzącego z
Wielkopolski, a przybywającego jako emisariusza, płk. Jana Kilińskiego.
Pomimo klęski militarnej walki w zaborze
pruskim przedłużyły nadzieje na zwycięstwo całej insurekcji, a sława i
szacunek, jakie zdobył gen. Jan Henryk Dąbrowski, umożliwiły mu zorganizowanie
zwycięskiego powstania w 1806 roku.