wtorek, 12 listopada 2013


Guzik z pętelką GRH

Do żołnierzy i oficerów ! - zacznijmy rozmawiać.

Wiele osób nie wie co znaczy „Gili uomini liberi sono frateli”  jest to po przetłumaczeniu „Ludzie wolni są Bracią”. W czasach utworzenia Legionu Polskiego 1797r. we Włoszech (Arme d” Italir Legiee Polone) była to herezja, bo burzyła cały porządek społeczny w Europie . A gdy dodać, że Polscy Legioniści  Dąbrowskiego  nosili taki napis na kontr epolecie dla wielu byli diabłami rewolucji. Polacy powinni znać historię walki o niepodległość, za wolność waszą i naszą. Rekonstruować  trzeba nie tylko guzik z pętelką, ale również idee które niesiono na sztandarach. O wolności możemy na razie nie rozprawiać bo ją mamy  ( nie wiadomo na jak długo), lecz  do czasu kiedy będzie w narodzie jedność. Natomiast „braterstwo” chyba wymaga oceny i analizy czy Polacy są braterscy wobec siebie. A szczególnie grupy rekonstrukcji historycznej, czy potrafią okazać wzajemny szacunek, uśmiechnąć się do siebie, powiedzieć sobie cześć, zaprosić inną grupę do swego ogniska, bezinteresownie podać rękę, podpowiedzieć jak osiągać rekonstrukcyjne cele. A może i wesprzeć inny Oddział  na polu bitwy??!,  kiedy Polacy są w potrzebie. A może nawet wystąpić wszystkie oddział GRH z kraju i zagranicy razem w jednym korpusie.                    
Z ubolewaniem stwierdzam, że obecnie łatwiej  przyszyć guzik z pętelką jak stanąć ramię w ramię do wspólnego celu. Czy Polak Polakowi odda salut na polach bitew całej Europy – Nie!. Po bitwach Borodino i Lipsk stwierdzam i ogłaszam to co wszyscy wiedzą, ale nie nikt nie chce tego ogłosić,  jest katastrofa. Nasze relacje są jak w stadzie wilków.  Nie ma uczciwości , szacunku, respektu , koleżeństwa, a postępowanie honorowe dla wielu jest pustym frazesem. Jest światełko w tunelu, to wąska grupa ludzi honorowych i dobrze wychowanych, którzy nie włażą w buciorach w cudze życie i sprawy. Do tych ludzi apeluję i proszę o budowanie od fundamentu Braterstwa Polaków. Trzeba o wszystkich przejawach chamstwa głośno mówić. Zamiatanie pod dywan powoduje, że jest pod nim żółta febra.  Składam propozycję aby rozsądne grupy przyłanczały się do sztabu Korpusu Józefa ks. Poniatowskiego. Korpus powstał przypadkiem, ale jest i przyjmie do sztabu wszystkie jednostki , które mają pod bronią co najmniej kompanię ( kompania 123 żołnierzy w rekonstrukcji 1:10 13 żołnierzy) . Dowódcy takich oddziałów z automatu wchodzą do sztabu korpusu, bez względu na posiadany stopień, ważne, aby była to jednostka bojowa ( dowódcy którzy stworzyli kompanię zasługują na oficerskie szlify). Siedzibą sztabu jest internet szefem sztabu jest płk. GRH Krzysztof Franaszczuk najstarszy stażem rekonstruktor w Polsce. Krzysztof sprawdził się kordynując wyhazd na Lipsk, który w przeciwieństwie do Borodino był organizowany jawnie. Pierwszym elementem działania  sztabu jest rozmowa dowódców między sobą o działaniach swoich jednostek, a wcześniej nawiązanie łączności. Jest czas planowania przyszłego sezonu więc być może uda się zebrać korpus na współne manewry w 2014r . Dla jasności Marek Szczerski nie pełni i nie będzie pełnił żadnej funkcji sztabowej. Jestem dowódcą Legionu Polskiego we Włoszech i rekonstruujemy batalion Infanterii , Artylerii, Kawalerii i Orkiestrę i tutaj mam wiele pracy.  
Z poważaniem .
Prezes
Stowarzyszenia Legionów                                                                                                                         i Mazurka Dąbrowskiego
płk. GRH Marek Szczerski
 
Ludzie wolni są Bracią!
                                                                                                   
                                      
                                                                              

sobota, 14 września 2013



Polscy piraci z San Domingo.
 
9 II 1801 roku Austria zawarła pokój w Luneville. Ten traktat pokojowy niszczy  polski sen o wyzwoleniu z pod zaboru austriackiego u boku Armii Francuskiej. Dowódca Legii Naddunajskiej ks. gen. Karol Otto Kniaziewicz opuszcza swój Legion. Pozostali bez dowódcy legioniści buntują się i składają dymisję. Protestując w ten sposób przeciw nie ujęciu sprawy Polski w traktacie pokojowym Francji i Austrii z 1801r. Rozkazem Napoleona pod koniec 1801r. pozostali legioniści zostają przeformowani w 3 Półbrygadę Polską  i następnie w 113 Półbrygadę Francuską. I pod dowództwem Władysława Franciszka Jabłonowskiego  zostają skierowani statkami na San Domingo. Początek XIX w. był to czas wysypu Polskich piratów przy okazji wysłania na San Domingo legionistów. Zapleczem piractwa polskiego była 113 Półbrygada lub inaczej Legion Naddunajski wysłany na te wyspę aby stłumić powstanie przeciw Francji, inspirowane przez Anglików. Powstaje w tym momencie pewien szum informacyjny dlatego będę używał nazwy Legion San Domingo. Zresztą podobnie jest z nazwą Legionu Włoskiego, takiej nazwy nigdy nie było ale przetłumaczenie na język Polski dało nam taką nazwę. A było tak  Legion Polski wspierający Republikę Lombardii, Legion Polski w spierający Republikę Cyzalpiny, Polacchi al soldo della Republica Italiana, umownie cały okres od 1797-1807r ujmujemy jako Legion Włoski. Natomiast dla koneserów są smaki z dokładnością do godziny koloru butów , czy ściegu szytego munduru.

Historia która wydarzyła się naprawdę  roku 1803r Polak kpt. Ignacy Blumer razem z chorymi na febrę legionistami wracali francuskim okrętem do Europy. A wyspa San Domingo (obecnie Haiti) była otoczona kordonem angielskich statków blokujących porty aby zamknąć dostawy towarów i broni na wyspę. Ledwie po wypłynięciu tego statku z portu w okolicy wyspy zaatakował ich angielski bryg. Anglicy dogonili francuski statek i po małej potyczce abordażowali się i weszli na pokład i  wzięli do niewoli kapitana i zdrowych członków załogi. A statek z chorą i nie zdolną do kierowania statkiem z powodu braku umiejętności polską załogą puścili w dryf. Zapewne liczyli, że rozbiją się o przybrzeżne rafy albo zginą z wycieńczenia i choroby. Angole mięli się w swoich przypuszczeniach, bo traf chciał, że to byli Polacy. Dzięki wyjątkowej inteligencji kpt. Blumera i rogatym duszom polskiej załogi, kapitan który nie będąc marynarzem poprowadził okręt , uchronił go przed zniszczeniem i dopłynął do brzegów Florydy . Tam dogadał się z miejscowymi Indianami i założył u jej brzegów polską osadę, złośliwcy mówią, że była piracka. Gdy trochę nabrali wprawy żeglarskiej rozpoczęli korsarskie rajdy po Morzu Karaibskim (aż sama ciśnie się na usta nazwa Piraci z Karaibów). Piraci i załogi statków żaglowych często oczekując na bryzę czas wypełniali sobie śpiewaniem pieśni podczas prac na pokładzie czy wykonując pracę z wyciąganiem grubej liny kotwicznej której długość dochodziła do 200 metrów i była bardzo ciężka bo nasiąknięta wodą morską. Taka praca wymagała zespołowości w ciągnięciu i w tym pomagały szanty. Polacy bez wsparcia Francuzów i Hiszpanów nie poradzili by sobie. Hiszpanie pozwolili się osiedlić na Florydzie a Francuzi wspierali piratów we wspólnej walcie z Angolami. Po wycofaniu się Francuzów z okupacji wyspy kpt. Blumer postanowił wracać w 1807r do wolnej Polski. A Polacy chcieli pozostać na Florydzie i założyć polską osadę, bo przecież nie ma na świecie kawałka polskiej ziemi. Byłby to początek polskiej kolonii. Jednak dowódca wybrał  wolne Księstwo Warszawskie i w 1807r wrócił do Polski.  Takich  podobnych historii było więcej bo odnotowanych jest kilkunastu kapitanów pirackich statków z polskimi nazwiskami. Przepiękna karta polskiej historii, którą będziemy starali się odkryć na nowo. Dlatego Zakładamy Legion San Domingo do którego zapraszamy miłośników historii Polski.

płk. GRH Marek Szczerski