sobota, 19 listopada 2011

Regulamin marszowy wojsk francuskich

Regulamin marszowy wojsk francuskich 1797-1815r

W związku brakiem ogólnodostępnej informacji o maszerowaniu wojsk w okresie napoleońskim pozwalam sobie przybliżyć te informacje łącznie z oryginalnymi nazwami francuskimi. Regulamin francuski przewidywał pięc temp marszu piechoty :
- pas ordinaire /krok zwykły/ , wynosił 76 kroków na minutę , dokładnie po 26 cali a więc 66 cm.
- pas de route / krok w trasie –przemarsze/, 85-90 kroków na minutę tej samej długości
- pas accelere” /krok przyspieszony/ , 100 kroków na minutę
- pas de charge /krok do szturmu/ , 120 kroków na minutę
- pas de corse /biegiem Marsz/ , 250 kroków na minutę , chyba chodzi o zaplanowane z góry przegrupowanie wojsk związane z atakiem wrogiej kawalerii.
Tak więc na werblistach spoczywał obowiązek posiadania umiejętności wybijania takiego tempa marszu jak podał dowódca.

środa, 2 listopada 2011

KUCHNIA WOJSKOWA 1796 – 1815 r.

KUCHNIA WOJSKOWA 1796 – 1815 r.
Dla uproszczenia zaprezentowania tradycji kuchni polowej wojsk napoleońskich tej dla prostych żołnierzy będę używał nazwy „kuchnia napoleońska”. Traktuje to jako czasookres Rewolucji francuskiej i jej konsekwencji w życiu całej Europy. Epoka napoleońska poza wojnami dała europejczykom swobodny przepływ ludzi, tradycji w tym kulinarnych, mody, wiedzy szerokorozumianej jak również nowoczesnej administracji. Polskie przysłowie mówi, że podróże kształcą i tak należy traktować niniejsza podróż. Z uwagi rozległość terenu dzisiaj początek oparty na kampanii Moskiewskiej 1812 r . Wszystkie następne będziemy gromadzić na stronie głównej www.legiony1807.eu .

ZACIERKA –
zupa tradycyjnie polska , której podstawą była mąka rozcieńczona z wodą, oraz dodatkiem sezonowym . Mogły to być grzyby, kartofle, zioła, warzywa, jak fasola , marchew, groch. Ale również ryż, pszenica (pęczak), kasza jęczmienna, gryczana. Okazuje się, że zacierka funkcjonowała w całej Europie. Nazwa dzisiaj stosowanych zup bardziej wynika ze smaku, albo egzotycznie brzmiących nazw a często są to zacierki ze specyficznym dodatkiem. Niedawno odbyłem rodzinną podróż w czasie badając historię rodzinną i zacierka była również królową zup . Zacierka zagościła w wojsku z powodu żelaznych racji, które każdy żołnierz dostawał do plecaka, był to zapas na czternaście dni i była to mąka, ziarno, suchary. Reszta była wyzwaniem.

SUCHARY –
rodzaj pieczywa wykonanego z mąki wody i soli, czasem z dodatkiem przypraw.
Dzięki temu, że są tanie i mogą być przechowywane przez długi czas, są często używane w sytuacjach, kiedy inna żywność nie jest dostępna, zwłaszcza w trakcie długotrwałych ekspedycji i wypraw militarnych. Napoleon osobiście polecił na kampanie rosyjską przygotowywać zapasy sucharów w beczkach, aby nie złapały wilgoci i nie uległy zniszczeniu przez zgniecenie. Jak to w życiu bywa plany swoje a rzeczywistość swoje, podczas wielkich przemarszów tabory nie nadążały za wojskiem, wtedy żołnierze przy ognisku piekli swoje suchary z mąki i wody wyrabiali ciasto i piekli je na rozgrzanym kamieniu , czy w popiole ogniska.

sobota, 8 października 2011

Mundury II Legionu Lombardzkiego (grudzień 1799r. )

Mundury II Legionu (grudzień 1799r. ) – przy rekonstrukcji II Legionu przyjęto następujący wzór umundurowania :
- kurtka polskiego kroju granatowa
- wyłogi karmazynowe - wg kompanii
- szarawary opięte z dwoma lampasami karmazynowymi
- czapki granatowe (artyleria zielone) , pikowane z barankiem i daszkiem lakierowanym
- bandolery (pas przez ramię) czarna skórzane , ładownica biała
- na czapce białe kordony i czarne kitki z koziej wełny wysokie na 6 cali
- czapki grenadierskie kordony pąsowe i taka kita z koziej wełny
- czapki artylerii zielone kordony pąsowe i pióro z koziej wełny

piątek, 30 września 2011

Mundur Legii Włoskiej X 1799R

ZAKŁAD LEGIONOWY W VILLEFRANCHE POD NICEĄ 1799R.
(mundur październik 1799r)

W wyniku ciężkich strat poniesionych w walkach z II Koalicją. Niebyło pewne czy Legion Polski się odbuduje, ale Jan Henryk Dąbrowski był pewien, że odbuduje Korpus Polski. Po każdej bitwie zaciągali się do Legionu nowi Polacy spośród jeńców austriackich i rosyjskich. Którzy widząc na polu bitwy Legion polski w narodowych mundurach i w rogatywkach , co jeszcze nie tak dawno w armii I Rzeczypospolitej, było przywilejem oficerów pochodzenia szlacheckiego. Zazdrościli munduru wolności i dobrego traktowania żołnierzom Legionu Polskiego. Ci którzy dostali się do niewoli bardzo często „specjalnie”. Byli to wyćwiczeni żołnierze, im wystarczyło dać broń, nowy polski mundur i żołd oraz przyuczyć innego regulaminu i powstawała najbitniejsza jednostka podczas walk z II Koalicją. Dąbrowski przy poparciu Kościuszki postanowił, aby w nadmorskiej miejscowości Villefranche oddalonej od frontu utworzyć polski zakład legionowy, miejsce było dobre bo znajdowały się tu baraki wojskowe, które zostały koszarami. Zaczęto ściągać tu rekonwalescentów, ochotników z obozów jenieckich a 16 września 1799r podporucznik Michał Wigand z Korybutów przyprowadził ze sobą 300 Polaków. Przybyli radowali się , z tego że „ czarny orzeł porośnie białymi piórami” jak sami mówili. Francuzi ogromnie się dziwili takiemu napływowi rekruta bo w zakładzie panowała ogromna bieda i nie wypłacano żołdu a jeżeli to tylko 50%.
Dąbrowski pod wpływem Kościuszki domagał się aby kłaść nacisk na jakość ochotników a nie na ilość. Gdyż jak mówili kadrowa jednostka polska musi wyróżniać się męstwem i reputacją , dla tego bardzo starannie sprawdzano rekruta i nie przyjmowano Niemców i Rosjan( gdzie te standardy w Polsce dziś).
W tym czasie francuzi nie mieli ochotników a stan Legionu rósł jak ciasto drożdżowe. Oficerowie francuscy zazdrośnie spoglądali na rosnące listy żołnierskie. Tym bardziej, że w zakładzie brakowało wszystkiego mundurów sienników kocy , łóżek, poborowi spali na gołej ziemi bez przykrycia. Wydawano tylko 1/3 należnej racji żywnościowej i bywało to 10 kasztanów i 3 ostrygi. Podobno łowiono koty , aby się nimi żywić. W takiej sytuacji 11 kawalerzystów wolało wrócić na front niż cierpieć taki niedostatek. Generałowie Kralewski i Wołodkowicz załatwili mundury francuskie, odpowiedź legionistów była zaskakująca wtedy i dziś „Polakami chcemy być” krzyczeli do swych dowódców dajcie nam polskie mundury. A jak były polskie mundury i oferowano francuskie czapki odpowiedź była taka sama rogatywki to nasze polskie czapki. Po intensywnych monitach Dąbrowskiego , szef sztabu Suchet 20 października przysłał sukna na 600 mundurów ze składów w Marsylii. Można by po czasie powiedzieć , że głodem chcieli zmienić mundury polskie na francuskie , ale twarde polskie charaktery wytrzymały presję. Tak więc Polacy w październiku przełamali podstęp francuskich oficerów. W takich warunkach powszechnego braku wszystkiego wprowadzono polski mundur wersja 20 październik 1799r :
„- mundur granatowy z karmazynem i 38 guzikami
- kamizelka biała z rękawami (lejbik)
- polskie (rogatywki) granatowe z otokiem czarnym, czapki wyższe niż obecnie noszone szwami karmazynowymi, sznurem biało czerwonym, kokarda francuska, daszek skórzany
- czarne getry wycięte z węgierska z czerwonym kutasikiem
- pasy i ładownica z białej skóry „

poniedziałek, 19 września 2011

niedziela, 28 sierpnia 2011

„.. los infernos picaderos”- Ułani Legi Nadwiślańskiej

„.. los infernos picaderos”- Ułani Legi Nadwiślańskiej
31.05.1808- 18.06.1811 r.

Legie de la Viustula , ułani nadwiślańscy ubrani byli w kurtkę sukienną granatową polskiego kroju z kołnierzem, rabatami i wypustkami na szwach z tyłu koloru żółtego. Podczas działań polowych rabaty zapinano kolorem żółtym do środka a podczas rewii żółtym na wierzch. Granatowe spodnie sukienne z podwójnym żółtym lampasem noszone na wierzch butów, w kroku podszyte czarną skórą. Oficerowie nosili epolety srebrne na lewym ramieniu, ułani szeregowi białe na prawym ramieniu. A akselbanty oficerowie srebrne na prawym ramieniu , żołnierze białe na lewym ramieniu. Guziki metalowe białe ( najczęściej cynkowe) żołnierze a oficerowie srebrne jak we wszystkich polskich jednostkach po siedem sztuk w rzędzie. Kołnierz zapinany na haftki a pod nim czarny halsztuk. Czapka rogatywka czterograniasta o wysokości 22 cm , kwatery górne z granatowego sukna pikowanego, denko z czarnej skóry. Wszystkie krawędzie do połowy, oraz denko na krzyż obszyte białym sznurkiem dla legionisty i srebrnym oficerskie. Dolna część czapki do połowy z lakierowanej czarnej skóry oraz daszek który był okuty białą blachą lub srebrną. Nad daszkiem zamocowana była blacha mosiężna w kształcie cesarskiego słońca a na tarczy dwie skrzyżowane lance, na których spoczywał cesarski orzeł. Kokarda „Polska” z kolorami Francji ale w innym porządku ustalonym jeszcze przez gen. Jana Henryka Dąbrowskiego we Włoszech, gdzie decyzję podjął rząd w Paryżu, było to kolor od zewnątrz biały, czerwony i granatowy. Wychodziła Polska kokarda, bo środek granatowy zlewał się z kolorem czapki i widoczny był tylko biało czerwony znak Polski na którym nałożony krzyż maltański. Podpinka biała metalowa mocowana do dwóch lwich głów. Całości dopełniały srebrne kordony u oficerów a białe u legionistów, oraz kity długości 37 cm, koloru białego i zakończonego karmazynowym u oficerów i żołnierskimi niebiesko czarnymi czy czerwonymi dla grenadierów. Kity z czasem zostały zastąpione wydłużonymi pomponami nazwanymi „marchewką”. Pas i pedent wykonane z białej skóry klamra gładka, pasy do ładownic białe, oficerskie srebrne, ładownicza czarna. Rękawice białe ze sztywnymi karwaszami sięgającymi do niemal do łokcia. Płaszcze oficerowie granatowe, żołnierze białe z żółtymi kołnierzami. Czaprak oficerski zrobiony z sukna granatowego obszytego żółta wypustką i zdobny srebrnym galonem z literką N w koronie w tylnej ostro ściętej łapce . Czaprak żołnierski z białego barana strzyżonego średnio obcięty łukiem na bokach i obszyty ząbkowym granatowo żółtym lampasem. Mantelzak przytroczony z tyłu siodła okrągły z żółtą wypustką pierwotnie z jedynką (pierwszy pułk lansjerów - natomiast po bitwie pod Albuerą Napoleon przemianował 18 czerwca 1811r. 6 pułków dragonów na pułki lansjerów, czym uznał cesarz wyższość lansjerów nad dragonami) po tej reformie polscy ułani otrzymali 7 nr pułku . Podobno była to kara za utratę swoich sztandarów, inni mówią, że to piekielna cyfra. Polacy używali w Hiszpanii lanc długości 265 cm (regulaminowe powinny mieć 287 cm dł.) okutych u dołu na ostro i grotem u góry. Drzewiec wykonany był z jesiona dzięki czemu był lekki i elastyczny nasączano go podobnie jak kolby karabinowe mieszaniną oleju lnianego i odrobina smoły (powtarzając ta czynność wielokrotnie) dzięki czemu była bardziej elastyczna i odporna na deszcze i wilgoć. Lanca była zdobiona polską chorągiewką długości 67cm. Dodatkowo w skład uzbrojenia wchodziła para pistoletów i szabla dla oficerów , szabla i karabinek dla podoficerów , oraz szabla dla żołnierzy. Wyjątkiem były plutony flankierskie w których wszyscy żołnierze posiadali karabinki.
Marek Szczerski
Nysa 28.08.2011r

Legie de la Vistule

 
 
 
 
Posted by Picasa

Arme d" Italir Legie Polone

 
Posted by Picasa

środa, 3 sierpnia 2011

I Wojna Polska 1806-1807 / wojna francusko - pruska

Udział Polaków w I Wojnie Polskiej


W tej wojnie wzięło udział ponad 100 000 polskich żołnierzy. Niestety z powodu wcześniejszych rozbiorów służyli oni w czterech armiach walczących przeciw sobie. A były to armie Francji, Prus, Rosji i Polski pomimo, że oficjalnie państwo nie istniało, istniała jego armia. Napoleon Bonaparte w tej wojnie powtórzył zaciąg do nowych polskich legionów, Polaków tak jak we Włoszech.
Tak więc dekretem z 20 września 1806 r. powołuje Legion Północny z dowódcą gen. Józefem Zajączkiem i dekretem z 22 września 1806r. powołuje 2 Legion Północny pod dowództwem gen. brygady Henryka Wołodkowicza. Z powodu braku wyposażenia i trudności organizacyjnych i mniejszego jak się spodziewano napływu jeńców i ochotników drugi Legion został scalony z pierwszym Legionem. Po połączeniu Legion Północny liczył 5500 legionistów, w czterech batalionach. Każdy batalion składał się z siedmiu kompani szaserów/strzelców/fizylierów i po jednej woltyżerów i karabinierów/grenadierów. Legion Północny został skierowany na Szczecin jako jednostka francuska. Walczyli pod dowództwem gen. Puthoda na Pomorzu. A po włączeniu do korpusu oddziału gen. Menarda , kontyngentu Badeńczyków, brygady kawalerii i oddziału artylerii, zostały skierowane pod dowództwo gen. Victora w kierunku na Gdańsk.
14 listopada 1806r. gen. Jan Henryk Dąbrowski w „Rozkazie generalnym do żywszego wojska polskiego…” . Rozpoczął na polecenie Napoleona przy współpracy z Józefem Wybickim i Cyprianem Godebskim organizację Legionu Poznańskiego. Nabór postępował spontanicznie a nawet zanotowano przypadek przejścia oddziału pruskiego 600 żołnierzy w mundurach „polskich” - kurtkach granatowych z czerwonymi wyłogami, którzy po powstaniu kościuszkowskim w całości wstąpili do służby pruskiej („złota polska wolność”). Już na początku stycznia 1807 roku formalnie, został Powołany Legion Poznański liczący już 6400 legionistów w dwóch brygadach. Dowództwo pierwszej otrzymał gen. Wincenty Aksamitowski, drugiej gen. Stanisław Fiszer szefem sztabu został płk. Maurycy Hauke wszyscy służyli pod Dąbrowskim we Włoszech. Dołączono do piechoty pułk jazdy powstały w okolicy Łowicza pod dowództwem ppłk. Jana Michała Dąbrowskiego syna generała. Legion został oddany pod rozkazy marszałka Brrnadotte”a a potem pod marszałka Lefebvre”a i wysłani zostali pod Gdańsk.
23 stycznia 1807r. z Kalisza wyrusza na Grudziądz cztery bataliony infanterii sformowane przez gen. Pawła Skórzewskiego, następnie zostają połączeni z Legionem Północnym gen. Zajączka i powstaje Legion Kaliski.
26 stycznia 1807r. dekretem Komisji Rządzącej powołano Legion Warszawski, zatwierdzono dla niego 2569 legionistów w każdym z czterech regimencie/pułku piechoty.
Do każdego legionu dołączono po dwa pułki ułanów i strzelców konnych sformowane spośród jazdy szlacheckiej. Pułki Legionu Poznańskiego otrzymały numerację od 1 do 4 , Legionu Kaliskiego od 5 do 8 , a Legion Warszawski od 9 do 12. Pułki jazdy otrzymały numerację, Legion Poznański 1 i 2, Legion Kaliski 3 i 4 , Legion Warszawski 5 i 6. Poszczególne Legiony otrzymały swoje barwy wyłogów i dekoracji gen. Jan Henryk Dąbrowski dla Legionu Poznańskiego otrzymał biały kolor wyłogów, Legion Kaliski karmazynowy i Legion Warszawski żółty z czerwonymi dodatkami. Największą popularnością cieszył się w legionach gen. Dąbrowski za zasługi przy tworzeniu Legionu Polskiego we Włoszech i jego utrzymanie oraz dbałość o legionistów bez względu na warunki polityczne. Napoleon początkowo planował tego zasłużonego generała na Dyrektora Wojny znając jego świetne przygotowanie organizacyjne z którym współpracował jeszcze jako generał Napoleon Bonaparte w Italii. Jednakże pod wpływem Maurice de Talleyranda ministra spraw zagranicznych, mając na uwadze rozmowy traktatowe z carem Rosji. Wybrał bardziej strawnego dla Rosji Józefa Poniatowskiego, który zgodnie z prawdą miał opinie, stratega zdobywania niewieścich serc i wiecznego balowania. Czego Cesarz doświadczył w Jabłonnej. Tak więc ministrem wojny został mistrz ceremonii balowej a bohater pieśni legionowej, najlepszy z najlepszych w dziejach polskiej wojskowości. Wielki organizator, człowiek potrafiący pociągnąć za sobą tysiące żołnierzy w ekstremalnie trudnych warunkach, został odsunięty. Pierwszym działaniem nowego ministra wojny Józefa Poniatowskiego, nie było utworzenie szkoły podoficerskiej ale pokazanie kto tu rządzi. Tak więc 4 czerwca 1807r. rozkazem Dyrektora Wojny zostały Legiony przemianowane na dywizje. Razem ze zmianą nazwy zmieniono numerację pułków infanterii i jazdy. Legion Warszawski został I Dywizją, Legion Kaliski został II Dywizją a obsypany Legiami Honorowymi przez Napoleona za Tczew i Gdańsk Legion Poznański został ostatnią III Dywizją( z 9 pp., 10 pp., 11pp., 12 pp., 5 strzelców konnych i 6 pułk ułanów). Jan Henryk Dąbrowski i wszyscy generałowie i wyżsi oficerowie łącznie z prostymi żołnierzami byli rozczarowani i oburzeni tak nie zrozumiałym postępowaniem Cesarza i tym przypadku awansowaniem małostkowego Poniatowskiego. Na osobną analizę zasługuje intrygująca decyzja Napoleona, z całą pewnością pod wpływem „ gówna w jedwabnych pończochach” jak Talleyranda określał cesarz (pewnym wyjaśnieniem jest siostra J. Poniatowskiego hr. Tyszkiewicz, która była bliską przyjaciółką Talleyranda).
Wojna toczyła się również w południowej części Prus. Napoleon celem związania ok. 35 000 żołnierzy, którzy byli obsadą twierdz na pograniczu austriacko-pruskim w twierdzach Wrocław, Świdnica, Srebrna Góra, Kłodzko, Nysa,, Brzeg, Koźle. Dowódcą oblężenia śląskich twierdz został Hieronim Bonaparte brat cesarza. Napoleon, aby mieć czyste zaplecze głównych sił swej armii ścigającej uciekające przerażone wojska pruskie, pozostawił na Śląsku wojska Związku Reńskiego. Opowieści o dzielnej obronie twierdz propagowane przez współczesnych historyków i pruskich nacjonalistów są mocno przesadzone. Jedynym bojowym oddziałem operującym na Śląsku był powracający z Włoch oddziały ułanów Legionu Polskiego we Włoszech (Arme d” Italir Legie Polone). Dowodem na to jest wspaniałe zwycięstwo legionistów Dąbrowskiego nad wielokrotnie liczniejszym oddziałem pruskim idącym na odsiecz obleganej Nysie. Powracające do kraju pozostałości Legionów Polskich walczących pod wodzą gen. Jana Henryka Dąbrowskiego: półbrygady pułkownika Józefa Grabińskiego i pułku Lansjerów Aleksandra Różanieckiego. Pułk Lansjerów wracał w dwu kolumnach. Jedna z nich 15 kwietnia 1807r. w rejonie Szczawienka pod Wałbrzychem natknęła się na duży ok. 1400 żołnierzy z artylerią i kawalerią dowodzony przez majora Karla Losthina, który kilka dni wcześniej pokonał oddział Bawarczyków i Sasów pod Kątami. Podczas brawurowego ataku lansjerzy rozbili trzy szwadrony pruskiej jazdy i osim kompani strzeleckich uformowanych w czworobok, zdobywając cztery armaty. Do niewoli powędrowało 30 oficerów i kilkuset żołnierzy pruskich. Jeńcy zostali odprowadzeni do kwatery Hieronima Bonaparte, przyprowadzenie tylu jeńców przez ok. 150 lansjerów wywołało wielkie wrażenie na mieszkańcach Wrocławia i samym Hieronimie. Po częściowym zdobyciu i poddaniu twierdz śląskich rozpoczęto w koszarach tych twierdz formować oddziały Legionu Polsko-Włoskiego . Tak jak w poprzednich przypadkach tworzenie legionów, było spontanicznie. W twierdzy Nysa powstały dwa pułki infanterii i w pobliskim Korfantowie oraz Prudniku sformowano pułk jazdy na bazie lansjerów. Niestety te doborowe oddziały nie trafiły do Polski. A to za sprawą Heronima, który pod wrażeniem Viktorii z pod Szczawienkiem, wyprosił na bracie, aby Legion przeznaczyć do osobistej ochrony w Westfalii której został królem ( 18 sierpnia 1807), ( powstałej z księstwa Brunszwiku, Elektoratu Hesji-Kassel oraz z obszarów należących do księstwa Hanoweru i do Prus )– nowe Królestwo Westfalii ze stolicą w Kassel.


31 marca 1808r zostaje jej nadana nazwa Legin de la Vistule, 10 maja 1808 r roku zostaje oficjalnie przekazana do służby francuskie z zapewnieniem jej dopływu polskiego rekruta. A w czerwcu 1808 r maszeruje do Hiszpanii. Gdzie dokonuje cudów waleczności brawury i wierności cesarzowi.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Claude Chappe (25.XII 1763R - 23 I 1805R.)

 
Posted by Picasa

Pierwsze użycie bojowe telegrafu

Pierwsze użycie bojowe telegrafu.

Dzięki rodzinnym znajomościom udało się zdobyć środki na uruchomienie linii przekaźnikowej telegrafu z Lille do Paryża już 1792r wybudowano 15 stacji rozmieszczonych na przestrzeni ok. 200 kilometrów, tą drogą były dostarczane najważniejsze wiadomości z frontu. W 1794 r. linią semaforową przekazano Paryżanom informację o zajęciu przez Austriaków Condé-sur-l'Escaut w mniej niż godzinę po tym fakcie. A w 1800 roku w trakcie przygotowań do bitwy pod Marengo. Telegrafem optycznym powiadomiono Napoleona o z dobyciu Nicei przez wojska Armii Austriackiej pod dowództwem barona Melasa. Wiadomość ta zaskoczyła I Konsula, choć przewidywał ofensywę przeciwko Massenie już w marcu , o czym pisał w instrukcjach do dowódcy Armii Liguryjskiej.

Claude Chappe (ur. 25 grudnia, 1763, zm. 23 stycznia, 1805) – francuski wynalazca, który w 1792 r. zaprezentował system łączności optycznej opartej na specjalnym układzie semaforów, który wkrótce został wprowadzony w całej Francji. Chappe urodził się w Brûlon w rodzinie arystokratycznej. Razem ze swoimi czterema braćmi zdecydował się na rozwinięcie praktycznego systemu łączności opartego na sieci stacji przekaźnikowych sygnalizujących informacje za pomocą układu semaforów (podobne pomysły były znane już od starożytności jednak nie doczekały się jeszcze wówczas realizacji). Brat Claude'a Ignace był deputowanym do francuskiego parlamentu rewolucyjnego. Projekt braci Chappe opierał się na użyciu specjalnie skonstruowanych dwóch ramion połączonych ze sobą w ten sposób, że mogły się one przemieszczać względem siebie. Każde ramię mogło zająć 7 pozycji a ponadto dodatkowe ramię krzyżowe pozwalało na kolejne cztery układy co razem umożliwiało stworzenie kodu opartego na 196 kombinacjach. Ramiona koloru czarnego miały od 1 do 10 metrów długości i zostały wyważone. Poruszanie nimi odbywało się za pomocą dwóch rączek. Lampy, które montowano w nocy okazały się w praktyce jednak nieużyteczne. Wieże stacji przekaźnikowych znajdowały się w odległości od 16 do 32 kilometrów od siebie. Na każdej z wież znajdował się teleskop do odczytywania informacji i przekazania ich następnej stacji.

Telegraf optyczny Claude Chappe

 
Posted by Picasa

czwartek, 5 maja 2011

Czapka wolności - czapka frygijska

Czapka wolności – czapka frygijska.
Spiczasta czapka bez daszka, najczęściej czerwona, noszona już w starożytności na wschodzie. We Francji nakrycie głowy galerników, po zwolnieniu żołnierzy z galer w 1792r. Buntujących się przeciwko złemu traktowaniu galerników wykorzystano do walki o rewolucję, dzięki temu stała się emblematem Rewolucji Francuskiej. Czapka ta budziła respekt a nawet powszechny strach, gdyż brutalność i bezwzględność dzikich galerników była powszechnie znana.

Czapka wolnosci - czapka frygijska

 
Posted by Picasa

piątek, 25 marca 2011

Karabin francuski wz. 1777

 
Posted by Picasa

Karabin Legionu Dąbrowskiego 1800r

Karabin skałkowy 1800r.
Karabin wzór 1777 miał skuteczną donośność 200-250 m . Skuteczność ognia grupowego wynosiła ok. 50%, w zależności od wyszkolenia oddziału i to w odległości celu do 100m. Odziały strzelców francuskich miały większą celność bo ok. 80%. Maksymalna donośność ówczesnego karabinu wynosiła 500m. Średnia szybkostrzelność mierzono na 1,5 strzału na minutę, bardzo dobrze wyszkolony piechur potrafił wystrzelić 3-4 razy na dwie minuty. Do czasu wojen napoleońskich zapas naboi u żołnierza wynosił 60 szt. w dobie Legionu Włoskiego wynosił 60 szt. , by następnie zwiększyć się do 100 szt. Parametry karabinu wz. 1777 były następujące dł. 135 cm, ciężar 4,65 kg., kaliber lufy17,5 mm, kaliber kuli 17,4 mm, bagnet dł 40 cm, stosowano uszczelniacz zwany flejtuch z lnianej szatki. Był to najlepszy karabin w ówczesnym świecie i przez to został wprowadzony do Armii Austriackiej. Poza konstrukcją, jego wielką zaletą była pierwsza w świecie produkcja seryjna z kontrolą między operacyjną, co gwarantowało wysoką średnią jakość wyrobu. I jeden z najważniejszych walorów wymienność części, nie trzeba było na obozie produkować części wystarczyło je spasować. Nie umiem powiedzieć czy między trzema manufakturami produkującymi karabiny na różnym poziomie jakości. Oczywiście najlepsze pochodziły z Paryża i w te była zaopatrzona Gwardia Konsulów. Zmiana technologii to jedno z niedocenianych osiągnięć rewolucji francuskiej.
Regulamin szkolenia rekruta przewidywał strzelanie na 12 temp (kolejnych po sobie czynności) dla oddania strzału wg. rozkazu : 1/ do nabijania! – broń! 2/ otwórz! – panewkę ! 3/ do! – ładunku! 4/ odgryź !– ładunek ! 5/ podsyp! 6/ zamknij !– panewkę! 7/ do lewej nogi! – broń! 8/ ładunek! – w rurę! 9/ za !– stempel! 10/ przybij! 11/ stempel! – na miejsce! 12/ na ramię! – broń!
Te komendy dotyczą szkolenia rekruta, w trakcie bitwy była jedna komenda: Ładowanie! – spieszne!
Młode wojsko strzelało 1 strzał na minutę. Gdy strzelając 4 strzały na dwie minuty przy celności 50%, dwa pierwsze szeregi już nie istniały. Niewyszkolony oddział strzelał w tym samym czasie dwóch minut, oddawał 2 strzały i przy 50% celności niszczył jeden szereg. Tak topniały wojska które stawały naprzeciw Francuzom i Polakom z Legionu Dąbrowskiego.
To była przewaga dobrego wyszkolenia.

Kpt. Marek Szczerski

niedziela, 6 marca 2011

Ułani I Legionu A. Ziółkowski

 
 
 
Posted by Picasa

Ułani I Legionu

 
Posted by Picasa

Arme d” Italir Legie Polone mundur ułanów

Arme d” Italir Legie Polone
UMUNDUROWANIE UŁANÓW


Na początku istnienia kawalerii w I Legionie był chaos. Tak w skrócie można określić warunki budowania pułku jazdy. Rozkaz gen. Jana Henryka Dąbrowskiego pochodzi z 3 marca 1799r. W tym samym miesiącu było 272 ułanów pod bronią lecz tylko 80 legionistów jazdy miało kompletny mundur. To świadczyło o niesłychanie trudnej sytuacji finansowej formowania szwadronu, który na owe czasy był najdroższym wojskiem. Podobne kłopoty miał I Legion przy formowaniu wszystkich oddziałów. To właśnie pokonanie tych przeciwności świadczy o wybitnych zdolnościach organizacyjnych Dąbrowskiego. Mundur kawalerii był wzorowany na mundurze piechoty określony rozkazem w październiku 1798r. , który z kolei wzorował się na mundurze noszonym przez „towarzyszy” Kawalerii Narodowej prowadzony w marcu 1791r. i był to ostatni mundur Rzeczpospolitej Obojga Narodów. „ (..) Oficerowie będą mieli srebrne akselbanty i kontr epolety jak piechota; znaki rangi na akselbancie. Zresztą oficerowie i żołnierze będą ubrani jak I Legia z tą różnicą, że będą mieli czapki karmazynowe z czarnym barankiem; ubiór konia jak w przepisach sztabsoficerów I Legii”. Jan Pachoński opisał mundur piechoty wprowadzony 1798r. , który posłużył za wzór dla kawalerii. „Kamizelki białe, czapki ciemnozielone dla pod oficerów i legionistów szeregowych z kwadratowym dnem i wypustkami (…)Czapki oficerów miały być granatowe (…) kordony u wszystkich oficerów srebrne przerabiane karmazynem, z kutasami zakończonymi bulionem (…) oficerowie nosili chustki zwane krawatami, czarne z białą wypustką, natomiast legioniści otrzymali czarne halsztuki. Buty były okrągło ucięte, wciągnięte na wierzch rajtuzów, do pół łydek, oblamowane czarną skórą. Oficerowie mieli używać do służby jedwabne srebrne szarfy przerabiane karmazynem, z frędzlą, które wkładano na pedent lakierowanej skóry, z gładką klamrą, przy broni bocznej noszono srebrny feldcech przerabiany karmazynem i bulionem. Na lewym ramieniu, na wierzchu – naramiennik, na prawym przeciw ramiennik (kontr epolet) z tasiemką w trzech kolorach cyzalpińskich z napisem Gli domini liberi sono frateli. Naramienniki i szlufki podszyte suknem (bez wycięcia). (…) Służbę miano pełnić w kurtce zapiętej (wyłogi schowane) z pedentem na kurtce , na tym szarfa. Włosy obcięte do pół kołnierza. (…) Modele i kolorowe rysunki powyższych uniformów przekazano Legionom i artylerii, a także cysalpińskiemu ministerstwu wojny”
Nie było jednolitej broni, gen. J H Dąbrowski zamierzał wyposażyć ułanów w szable, pistolety i karabinki oraz lance, które w tej części Europy nie były znane. Na lance trzeba było dopiero zamówić i przygotować dokumentacje techniczną. Braki w sprzęcie i uzbrojeniu obiecano uzupełnić ze zdobytych składów kawaleryjskich w Neapolu, z których gen. Championnet przyrzekł wydać 300 kompletów butów, płaszczy, siodeł z przyborami i broń.
Ale 22 lutego 1799r. zastąpił go gen. Etienne Macdonald, który odprawił adiutanta pułkowego z kwitkiem. „(…)Karbinki waszej jeździe nie są potrzebne, a pistoletów nie ma”- odpowiedział generał i zablokował wszystkie dostawy z Neapolu. Trzeba tu zaznaczyć , że nie wynikało to ze złej woli Francuzów, ale ze złej sytuacji w całej armii francuskiej. Dąbrowski mimo , że kończyły się środki finansowe otrzymane w lutym , dalej szukał broni. na własna rękę. Postanowił 15 marca 1799r. wyasygnować z własnych prywatnych funduszy ok. 1500 skudów i wysłał do Rzymu kpt. Piotra Tomaszewskiego z zadaniem zakupu pistoletów oraz wbrew stanowisku Etienn” a Macdonalda, gwintowanych karabinów kawaleryjskich. Pierwsze mundury z manufaktur włoskich dostarczano w kwietniu 1799r. w bardzo niewielkich ilościach. Na siedem dni przed wymarszem 27 kwietnia 1799r. na front północny przeciwko wojskom II Koalicji, 2/3 kawalerzystów nosiła stare przerobione mundury. Spis broni dokonany 29 kwietnia wykazał , że brakowało wielu pistoletów, lanc, 150 karabinków a niektórym nawet szabel .
Otrzymanie pierwszego munduru było dla legionisty ważnym wydarzeniem, które pamiętał całe życie. A noszenie polskiego munduru było przywilejem. „Czapka polska” Legionisty była nie tylko nakryciem głowy, ale również symbolem szlachectwa w wojsku jeszcze I Rzeczpospolitej . Dla prostego chłopa ubranie pięknego polskiego munduru zwieńczonego rogatywką było również nobilitacją z chłopa pańszczyźnianego na wolnego człowieka. A jeszcze napis na epolecie „ wszyscy ludzie wolni są braćmi” dopełniał dumę człowieka , który został wyrwany z armii zaborców. Wykorzystywał ten fakt gen. Dąbrowski , karając czasami nawet cały oddział zabraniem rogatywek. Tak został ukarany 3 Batalion 6 Kompani infanterii I Legionu , którzy załamali w ogniu walki, linię obrony. Pomimo nawoływania dowódcy do ponownego ataku nie ruszyli za nim do powtórnego ataku. Po bitwie generał przed frontem całego Legionu, nakazał „tchórzliwym żołnierzom” nałożenie kaszkietów neapolitańskich i noszenie ich do czasu , aż się zrehabilitują. Natomiast młodych ochotników oczekujących na polski mundur, a posiadających zastępczy francuski nazywano z politowaniem, mianem „kogutków”. Tak więc mundur w Legionie to nie tylko odzienie , to jest i był honor.
0pr. Marek Szczerski

środa, 2 marca 2011

Wiosna

 
Posted by Picasa

ŚWIĘTO WIOSNY

ŚWIĘTO WIOSNY - ŚWIĘTO NADZIEI – ŚWIĘTO NOWEGO ROKU

Nasi przodkowie świętowali nadejście Wiosny poprzez rytualne uśmiercanie uosobionej Zimy (Marzanna, Smertnica, Maslenica, Kostroma) spalenie czy topienie Marzanny - Zimy. Po przepędzeniu jej pozostaje, pozostawała niepewność Wiosny - Jaruny , które jest symbolem odrodzenia po ciemnych i ciężkich czasach zimowej śmierci. Prasłowianie mieli wielki problem z przetrwaniam mrocznego i głodnego czasu Zimy. Nie ma stałej daty początku nowej nadziei Wiosny, jest to czas między 21 marca a 24 kwietnia. Dopiero w katolickiej tradycji określono dzień Wielkiejnocy na pierwszą niedzielę po równonocy.
Starodawne obrzędy słowiańskie polegały na paleniu ognisk po wzgórzach i smętarzach-żalnikach (Ogni Gromadnych, Grumadek, Grmaci, Grietów), oraz obrzędowych uczt zwanych Dziadami Wiosennymi.
Palenie /Topienie Marzanny
Wiosenne obrzędy rozpoczynano od pogrzebania zimy. Zimę na Śląsku uosabiała Śmierciucha albo Smertnica, natomiast jej prawdziwe miano to Nyja. Była to postać kobiety naturalnych rozmiarów zrobiona ze słomy długimi włosami starannie przygotowanymi rysami twarzy. Strojono jej głowę ciernistymi krzewami takimi jak głóg, dzika róża, tarnina odgrywały one w grzebalnej tradycji słowiańskiej ważną rolę. Wierzono , że zabezpieczają przed demonami, bogunami Zaświatów, uniemożliwiającą powrót zmarłym z zaświatów. Obrzęd uśmiercania zimy rozpoczynała się od obnoszenia wokół miejscowości Marznny i wyśmiewania śmierci i srogich dolegliwości zimy, jednocześnie przywoływano wiosnę. Wszystko odbyało się w asyście śmiechów , przyśpiewek, płaczów, w rytm grzechotek , piszczałek, gęśli, dud, skud uczy, bębnów, i dzwonków. Następnie kukłę topiono, puszczano z prądem rzeki lub rozszarpywano i palono.
Po dokonaniu rytuału uśmiercenia zimy można było witać Wiosnę , aby była łaskawa i dała wielkie plony, aby zwierzęta i gadzina się mnożyły. Przygotowania rozpoczynano jak przy wszystkich świętach od obmywania od złego. Nie chodziło o samo sprzątanie co czyniono ale o wypędzenie nagromadzonego Złego. Po przepędzeniu złego wnoszono do domu wiosnę chłopcy i dziewczęta szli na poszukiwanie wierzbowych i leszczynowych gałęzi pokrytych pączkami „kotków” i „ bagniątek” zwanych z dawna Baziami. Bazie wstawiano do siwaka (dzbanka) w jasnym miejscu by się „rozkiściły” , przez cały czas je podlewając wodą najlepiej ze świętych źródeł. Przynoszono też gałęzie brzozy z listkami i strojono nimi cały dom , a na gałązkach wieszano wstążki. Młodzieńcy w tym czasie budowali „wiechy” a dziewczyny malowały jajka „kraszanki”
Wiechy (palmy) i Kraszanki
Przygotowanie wiech-palm przez młodzieńców było wykazaniem się umiejętnościami przygotowania największej , najładniejszej palmy. Świadczyło o umiejętnościach, młodych męszczyzn w umiejętnościach manualnych, sprytem, wiedzą o drzewach ich wytrzymałości i obróbce i było ich inicjacją (maturą) męska i świadczyło o dorosłości. Natomiast kobiety musiały się wykazać umiejętnościami prowadzenia kuchni i domu. Wtedy było lepsze przygotowanie do życia o czym dzisiaj zapomniano bo w szkołach wpajają tylko przygotowanie do zawodu a o życiu zapomniano, co potem ma różne negatywne skutki. Ocena pozytywnej inicjacji, odbywała sie oceną chłopców za ich palmy, a dziewcząt za piękno i ilość kraszanek.
Pochód Wielkanocny
W słowiańskich wioskach i grodach o świcie następnego ranka rozpoczynało się święto. Początkował je Śmigus. Obrządek ten polegał na uderzaniu się nawzajem rozkiściałymi witkami wierzbowymi – Baziami (Będziami). To symboliczne bicie wypędzało “złe” z człowieka, uświęcało go i miało dawać siłę kwitnącej wierzbiny czy leszczyny. Aby nabyć mocy pączkujących roślin, należało spożyć Bazie z owych gałązek, co też powszechnie czyniono. Tego dnia przystępowano do intronizacji Wiosny. Odbywało się to podobnie jak uśmiercanie Zimy w pochodzie. Na czele szedł lub był prowadzony przez ukrytych za zwierzęcymi maskami żerców, młodzieniec przebrany za dziewczynę, przystrojony wiosennymi kwiatami, w białych żeńskich szatach, na białym koniu (ruski Jaryła, krakowska Rękawka – postać króla na białym ogierze). W czasach, gdy plemiona słowiańskie już się rozeszły, obrzęd przybrał cechy regionalne i gdzieniegdzie na czele prowadzono parę, chłopca i dziewczynę (Podlasie), często w zoomorficznych maskach (Kukiery w Bułgarii, serbski Kukuvec) albo drewniane figury o wyraźnych cechach płciowych (bułgarski German, wielkopolska Królewna). W dalszej kolejności podążał zaprzęg złożony z dwóch bliźniaczych wołów z radłem (później pługiem), przystrojonych zieleniącymi się gałęziami, powożonych przez braci bliźniaków. Jeden wół był biały, a drugi czarny. Idąc oborywano jednocześnie całe terytorium wioski. Trudno w tym miejscu mówić o całej bogatej symbolice Czarnego i Białego Woła i Bliźniaczości odwołujących się do wielu mitów i symboli, łącznie z parą pierwszych Bóstw Działu: Czarnogłowa i Białobogi. Z tyłu za zaprzęgami szli młodzieńcy z wiechami i panny w brzozowych wieńcach, z kraszankami w kobiałkach. Dalej cała pozostała ludność niosąca korowaje i kołacze. Pochód kończyła grupa przygrywająca na multanach, gęślach czy kobzach. Znów walono w bębny, tłuczono się grzechotkami, dzwoniono dzwonkami, strzelano z batów. Hałasy towarzyszące pochodowi miały wywołać burzę, deszcz i pioruny. Jeśli spadł tego dnia deszcz był to bardzo dobry znak dany przez bogów. Magiczne oborywanie zamykało teren dla dostępu złych duchów i demonów – Zduszy. Od tej chwili nie mogły one zakłócić święta. Wierzono też, że zamknięcie owo będzie skuteczne na cały rok. W niektórych okolicach Rusi, jak podaje Kazimierz Moszyński w swym przedwojennym dziele Kultura ludowa Słowian, miał miejsce zwyczaj, że wiosną dwie odświętnie przebrane kobiety wychodziły z jednego domu w przeciwnych kierunkach. Jedna niosła klucz, a druga kłódkę. Obchodziły one tereny należące do wsi, po czym spotykały się w swej okrężnej wędrówce na jakimś miejscu w polach i tam zamykały kłódkę, po czym zakopywały ją w ziemi. Jest to bardzo odległe echo tego samego zwyczaju magicznego zamykania przestrzeni przez wyznaczenie kręgu. Podczas pochodu symulowano cały cykl zalotów, płodzenia, brzemienności i porodu. Było to symboliczne naśladowanie rocznego cyklu Przyrody. Po zakończeniu pochodu, na wybranym miejscu, świętym wzgórzu – trebiszczu lub bugryszczu – w pobliżu kątyny, świętego gaju i żalnika (te obiekty przeważnie sytuowano razem), zapalano ognisko i urządzano igrzyska połączone ze zbiorową ucztą. Często igry zaczynały się dopiero następnego dnia. Składały się na nie biegi (śląski Rochwist), walka na pięści (kijowskie święto Peruna z ruskich Latopisów), zapasy (podlaskie Wołowe Wesele), wspinanie się po słupach (krakowska Rękawka), walki orężne na kije itp. Podczas igrów odbywał się też rodzaj konkursu kraszanek. Oceniano je, toczono po ziemi, na wyścigi, w dół zbocza (Rękawka), a następnie rozbijano uderzając jednym jajkiem o drugie. Wygrywała ta kraszanka, o którą wszystkie inne się rozbiły. Podobnie toczono w dół kołacze. Bezpośrednio po tym wydarzeniu przystępowano do uczty, na początek której częstowano się owymi kraszankami. Jajo jako symbol życia miało w obrzędach słowiańskich wielkie znaczenie. Jeszcze w XIX wieku podczas wielkanocnego dzielenia się jajkiem nie wolno go było brać widelcem, lecz koniecznie ręką. Jajko było nie tylko żywym zarodkiem, ale jednocześnie symbolem rodzącego się Słońca, boskiego syna Ognia Niebieskiego – Swarożyca i głównych bogów Niebiańskich samego Ognia Ogni – Swaroga i Pana Światła – Dażboga. Uczta kończyła się wieczorem. Następny dzień rozpoczynano od obmycia się w świętej wodzie zaczerpniętej uprzednio ze świętego źródła. Oblewano się wzajemnie zimną wodą źródlaną i to bardzo obficie. Zabieg ten dawał ludziom oczyszczenie i siły życiowe, tak samo jak deszcz daje je roślinom. Przetrwał jako Dyngus i odbywa się obecnie w drugi dzień Wielkanocy. Przaśny dyngus jest chyba najbardziej żywym z obrządków zachowanych w Polsce, ale jego sens zdesakralizowany przez chrześcijaństwo, dawno już dla większości biorących w nim udział stał się niejasny. Tymczasem słowa pochodzące od indoeuropejskiego rdzenia dag-, deg-, takie jak właśnie Dyngus zawierają w sobie najświętsze znaczenia dawnej Wiary Przyrodzonej. Z tego rdzenia wywodzi się pojęcie deus – bóg zachowane w imionach bogów: Dziwienia-Kupały, Dziewanny, Diwa-Ładziwa, Prawdziwca-Prawica, Dyja-Poświściela, Podagi, Pogody, Dzięgli-Działów i innych, pojęcie świecenia, ognia, żaru. Dyngus wiązał się więc również z całą pewnością z rozpalaniem świętych ogni i składaniem dziękczynnych ofiar Bogom. Tego dnia udawano się więc na wzgórza, gdzie rozpalano Ognie Grumadne, i na żalniki. Na żalnikach, zaścieliwszy mogiły białym czechółem, spożywano posiłek wspominając zmarłych. Na posiłek ten składały się wypieczone kładki, jajka i miód. Miód miał szczególne znaczenie jako dar pszczół wylęgłych z głowy Boża Tak w dużym przybliżeniu wyglądały pradawne pogańskie święta wiosenno-noworoczne. Dziś siedząc przy świątecznym, wielkanocnym stole nakrytym białym obrusem każdy może zadać sobie pytanie i spróbować na nie odpowiedzieć. Co przetrwało, a co zaginęło bezpowrotnie? Ile jeszcze zaginie i kiedy przestaniemy być sobą? Czy możemy działać właściwie dla Przyszłości, zerwawszy więzy z dawną Wiarą, a więc i z Przyrodą? Co wiemy o sobie samych, własnych korzeniach i wspaniałej 3500-letniej tradycji? Czy Drzewo odcięte od Korzeni może wydać Owoce? Jesteśmy owym Drzewem jako Słowiańska Wspólnota Kulturalna i Religijna, jesteśmy Jego wielkim Konarem jako Naród, jesteśmy Jego Gałęziami jako małe, plemienne Grupy (lokalne czy o wspólnych celach), wreszcie jesteśmy Jego Pędami (Pągami) jako jednostki, indywidualne byty, cząstki Światła Świata, Boga Bogów – Świętowita. Tak właśnie jest, czy tego chcemy, czy nie.


Opracowano na podtswie artykułu Czesława Białczyńskiego , artykuł ukazał się dotychczas w “Gazecie” w Toronto (Kanada), w kwietniu 1995 r. , w piśmie ekologów “Zielone Brygady” (nr 3/96, Kraków) oraz w sztokholmskich “Relacjach” (3/2002). ps. Artykuł mocno skróciłem, więcej informacji na stronie: www.mitologia.kei.pl




ZIMA  Marzanna, Smertnica, Maslenica, Kostroma, Śmierciucha
WIOSNA  Jaruna, Jaryła
LATO  Rajka-Maji, Gaika- Latka

niedziela, 27 lutego 2011

Kule ze Śląskiej ziemi

 
Posted by Picasa

Kule z naszej historii

Kulę karabinową znalezioną pod Berezyną dostałem w Ciechanowie od kolegów z Białorusi. Dla naszego stowarzyszenia ma ta kula znaczenie symboliczne bo tam przecież gen. Jan Henryk Dąbrowski bronił przeprawy resztek armii , która walczyła w II Wojnie Polskiej. Tak określa się tę wojnę we Francji. My wyedukowani na sowieckim widzeniu historii, mamy wpojone, że Napoleon jest be, bo nie wywalczył nam wolności po wsze czasy.

Szrapnel odkupiony ze złomowiska tez ma historię z Polska zwianą bo pochodzi z 1807r. z czasu oblężenia Nysy przez siły francuskie dowodzone przez Hieronima Bonaparte. Ważna jest o tyle, że wystrzelona w zasadzie na wiwat. Bo cała wojna na Śląsku nie miała na celu zdobywania twierdz, ale związanie ich aby nie siały zamieszania na tyłach Wielkiej Armii. Dlatego opisywanie w źródłach pruskich o wielkim bohaterstwie obrońców jest zwykłą pruską propagandą. T dlatego Hieronim zdobywał twierdze najsłabszymi wojska wspomagającymi Francuzów w I Wojnie Polskiej. Hieronim we Wrocławiu zajęty był dobrą zabawą . Nie miał czasu nawet objechać swego śląskiego frontu.

Kula armatnia pochodzi z artyleryjskiego poligonu pruskiego w miejscowości Łambinowice na Opolszczyźnie . Dzisiaj jest to kopalnia kul armatnich. Znam jednego poszukiwacza który w jednej dziurze wykopała 5 szt. 50 funtowych pocisków. Leżały jeden na drugim. Szczęśliwiec o mało w tej dziurze nie dostał zawału ze szczęścia. Swoja droga do szczęścia nie wiele potrzeba , bo może być sto kilo żeliwa.

wtorek, 15 lutego 2011

czwartek, 10 lutego 2011

Strzelcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Strzelcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Sejm Czteroletni postanowił powołać Strzelców, nową formację w piechocie na wzór armii austriackich i pruskich. Strzelcy w przeciwieństwie do infanterii uzbrojonej w karabiny gładko lufowe nie walczyli w szyku linearnym. Po dotarciu w szyku zwartym do miejsca rozpoczęcia ataku , strzelcy rozsypywali się w luźną tyralierę na przedpolu regularnej infanterii. Prowadzili ogień celowany**, koncentrowali się gównie na oficerach i podoficerach*. Takie formacje rozpowszechniły się w połowie XVIII w. u naszych zachodnich i południowych sąsiadów. Gwintowana lufa powodowała ruch obrotowy kuli powiększył się zasięg celnego strzału i donośności zwykłego gładko lufowego karabinu. Oznaczało to, że strzelec celnie niszczył przeciwnika pozostając poza jego zasięgiem. Sztucery miały jednak poważną wadę, był to długi czas wbijania stęplem kuli owiniętej we flejtuch** *drewnianym młotkiem. Polskie sztucery nie posiadały długich bagnetów dlatego strzelcy dodatkowo posiadali tasaki i pistolety. Sztucery były produkowane w Kozienicach w manufakturze królewskiej od 1788roku. Lufa kalibru 16,4 mm była ośmiograniasta z zewnątrz i posiadał siedem prawoskrętnych bruzd ****. Celownik składł się z regulowanej szczerbinki i kulki na końcu lufy. Zastosowano w nim zamek typu francuskiego wyposażony w przyspiesznik spustu aby wyeliminować poruszenie spowodowanie spustem prostym. Kolba wykonana z drewna orzechowego z szyjka, stalowym trzewikiem, przykładem policzkowym, pojemnikiem na skałki w kolbie. Broń waży 3,87 kg, długość 1099mm i dobrze leży w ręku.
W strategii Rzeczpospolitej Obojga Narodów przydzielani byli do kompani piechoty. Niestety nie było ich dużo, wg różnych ocen ok. 1000 żołnierzy. Strzelcy walczyli w 1792r. pod Zielińcami i Dubienką.
Mundur strzelców był typu polskiego złożony z zielonej kurtki z seledynowymi wyłogami trzymanymi siedmioma złotymi guzikami taki też kołnierz na stójce. Spodnie zielone koloru mięty i seledynowymi lampasami , wpuszczone do wysokich butów na ¾ łydki. Zamiast czapki kapelusz z paskiem, na kapeluszu taśma w odcieniach zieleni służąca do maskowania zielonymi gałązkami. BYŁ TO NAJLEPIEJ MASKOWNY MUNDUR W ŚWIECIE. Nieśmiało dorównali im austriaccy Myśliwcy.

kpt. Marek Szczerski





* - to dlatego oficer chroniony był zawsze z tyłu oddziału czy w środku podczas kare)
** - w przeciwieństwie do infanterii która strzelała salwami zaporowymi taki ostrzał cechowała mała skuteczność - celność
*** - flejtuch szmatka do owinięcia kuli dla lepszego jej uszczelnienia w lufie
*** - gwint

Strzelec I RP

 
Posted by Picasa

środa, 26 stycznia 2011

Tajemnice wokół Dąbrowskiego

Secrets about Dabrowski


While I was preparing some materials for the webside about the monument dedicated to the memory of General Dąbrowski (the patron of our historic club “Arme de Italir Legie Polone’), among some historical materials, I came across a map with the village Pierzchowiec, the village in which the General was born. My astonishment was immense to learn that this village is on the map of Poland, initially I thought that Pierzchowiec lies in what is now Ukraine, so that’s why it is not on the Polish map. Writing the history of General , I included this map for Poles to know the village when the General Dąbrowski was born. It is in Poland but the name of it now is Pierzchów. To get there you should follow the route Kraków-Tarnów.

It's very interesting why the village is not called as before, would it be an accident?
Next time, when I visit Krakow, for sure I will ask the Małopolski Voivode (a governor of Małopolska voivodeship) why this important village for all Poles has been forgotten.
I believe that promotion of this place could be very beneficial for the municipality and the county. After all, many, if not most of the tour visitors in Wieliczka and Krakow, could visit the birthplace of Jan Henryk Dąbrowski. Jan Henryk is a hero of our national anthem, this song is often sung spontaneously and could be recognized as “a hit…” and “ # 1” If we count it statistically, this song was sung the most often eg. under occupation, during some ceremonies, football games and other occasions. I, myself, witnessed how the performance of Italian Legion influenced the audience which started to sing our national anthem in Schengen, Jelcz, Nysa, and other places. I personally also sang it spontaneously when I was in the cell in 1981 for the distribution of leaflets, just before the next hearing by SB (SB=Słuzba Bezpieczeństwa, former secret internal Polish police). I needed some encouragement and that’s why I sang this Polish anthem...

For now, the only person who promotes this place (of course besides our historic club) is a young girl who lives in a house which was built in the garden of the Dabrowskis manor. She also set up a website. For sure we will help her in the promotion and development of the tourist trail to Pierzchowiec to maintain the memories of these days and to be able to visit the place where young Dabrowski played. Being in Pierzchowiec I use the correct name of the birthplace of General Dabrowski in 1755. I learned that the remaining foundations of the manor farm buildings were selected and the stones were re-used to build a new house in 2005. It is a “farming approach”, but all traces of our great General are the property of all Poles and they can not be in any way economically used.
Unfortunately due to the late hours of my visit, I did not visit the whole village, I'll be probably in Pierzchowiec many times with the Italian Legion, we will fire many honor salvos for the General.


Here's a cottage still standing in Pierzchowiec which has traces of the reconstruction; timber framing can be found under the plaster, which indicates that it was built in the late eighteenth century. Or maybe there are still some buildings in the area which remember the times of the General’s youth and a museum can be created in Pierzchowiec. I must really praise the citizens of Pierzchowiec, they really care about this sacred place for Poles. It was a great surprise for me. Going there, I thought it would be worse. I expected that if someone wanted to change the name of the village also the monument could somehow disappear. It turned out that the monument has remained and the whole area of the monument ( a mound of memorial flagpole flagship ,alleys) is well maintained.


We put a bunch of dandelion for the General, such a military bunch and then entered the mound Dabrowski. We walked down the sidewalk to the top of the pedestal where there are marble tables with a text of the Polish anthem “ Poland has not yet died as we are alive 1797-1997”.


From here you can admire the magnificent sunset, probably the same which young Jan Henryk saw when he was running around barefoot in the meadow with his favorite horse. Jan Henryk must have harbored such Poland in memory for life. For this Poland he decided many years later to fight and give up the comfortable life he was offered by the King of Prussia Frederick II, who offered him a position of a general in the Prussian army. Is such a view of the sunset in Pierzchowiec enough to give up wealth and decide on the fate of the immigrant?

Captain Italian Legion
Marek Szczerski
Translation
Magda Maliszewska

niedziela, 16 stycznia 2011

..odporny na ból.

..odporny na ból.

Przed przystąpieniem do ataku na Rzymu,
gen. J.H. Dąbrowski opracowywał plan ataku.
Na zebraniu młodszych dowódców generał zadał pytanie
- kto jest odporny na ból.
Nastąpiła cisza, wszyscy przeczuwają najgorsze.
Podnosi rękę kanonier 3 stopnia i mówi ja.
Zapadła cisza pełna podziwu dla śmiałka.
Zaskoczony generał pytał, dlaczego tak sądzisz?
Bo byłem żonaty panie generale!
– odpowiedział k. Tomek