środa, 16 grudnia 2009

Rewolucja krakowska 1846r.

Rewolucja krakowska 1846, powstanie krakowskie- walki zbrojne toczone w dniach 18 II - 4 III 1846 na terenie Rzeczypospolitej Krakowskiej składały się z dwóch nurtów. Pierwszym przygotowane powstanie organizowane przez Towarzystwo Demokratyczne Polskie (założone w Paryżu 17.03.1832) przez byłych powstańców z powstania listopadowego, którzy nie pogodzili się z losem, i postanowili przygotować powstanie przeciwko trzem zaborcom równocześnie. Drugim podburzone przez agentów Meternicha chłopstwo na terenie Wolnego Miasta Krakowa, które wystąpiło przeciw szlachcie, która jakoby miała wystąpić zbrojnie przeciw chłopom. Intryga Meternicha udała się znakomicie Polscy chłopi mordowali Polską szlachtę i rabowali ich majątki a nawet walczyli z małymi oddziałami powstańczymi podążającymi do Krakowa.
Rewolucja krakowska i powstanie krakowskie przeszły do historii pod nazwą Rzeź galicyjska. I służyły panom Marksowi i Engelsowi jako przykład walki klas społecznych w ich nowej idei społecznej.

czwartek, 5 listopada 2009

Józef Bem krwawa gwiazda Ostrołęki

Będąc poza Polskim Królestwem Kongresowym Bem nie uczestniczył w głównym nurcie wydarzeń powstańczych od samego początku powstania, 10 marca 1831 przybył do Warszawy. Konserwatywne poglądy zyskały mu względy generała Skrzyneckiego, który łudził się, że zyska w Bemie jednego z oddanych sobie członków własnej koterii. Otrzymał stopień majora i dowództwo 4 baterii lekkokonnej. Koledzy powitali go początkowo niechętnie; Bem był człowiekiem zamkniętym, jakby cały czas w myślach rozwiązywał swoje wynalazki. Jego zachowawcze poglądy polityczne nie wszystkim się podobały. Prędko jednak zjednał żołnierzy swoją szaleńczą odwagą, genialnymi operacjami artyleryjskimi i wielkim szczęściem. Po bitwie pod Igniami ( 19 I V 1831) otrzymał stopień podpułkownika. W bitwie pod Ostrołęką ( 25 V 1831 ) odegrał decydującą rolę, ratując pobitą armię polską przed całkowitym pogromem. Za wspaniałą szarżę artyleryjską pod Ostrołęką otrzymał Złoty Krzyż Orderu Virtuti Militari i stopień pułkownika. Natomiast żołnierze wojska powstańczego i ludność Ostrołęki nadali mu tytuł Krwawej gwiazdy Ostrołęki.
Bem po wycofaniu się z pod Ostrołęki widzi jeszcze szanse na przejęcie inicjatywy przez polskie wojska i uważa wzorem Napoleona, że należy rozbijać poszczególne zgrupowania wojsk rosyjskich. Oceniał działania gen. Skrzyneckiego Naczelnego Dowódcy Powstania Listopadowego jako kunktatorskie, występował zdecydowanie za działaniami ofensywnymi. Taką postawą naraził się na otwarty konflikt ze Skrzyneckim pomimo zbliżonych poglądów politycznych. W czerwcu Bem należy już do zwolenników odsunięcia Skrzyneckiego od naczelnego dowództwa, 21 czerwca został mianowany dowódcą artylerii armii czynnej. Swoje poglądy zmienił prawdopodobnie pod wpływem księcia Czartoryskiego do którego się zbliżył. Po przejęciu dowództwa przez gen. Krukowieckiego, 22 sierpnia zostaje awansowany do stopnia generała brygady. W czasie ataku na Warszawę 6 września o godz 5 rano przez Paskiewicza Bem się gdzieś zapodział na rozpoczęciu bitwy. Na naradzie dzień wcześniej analizowano położenie wojsk rosyjskich, po analizie ustalono, że Rosjanie zaatakują najwcześniej 7 września. Jednak Paskiewicz przegrupował wojska w nocy i w pełni zaskoczył Polaków wcześniejszym atakiem. W czasie nieobecności Bema rozparcelowano jego 52 działa. Bem wrócił do artylerii gdy upadła reduta wolska nr 57 co było przełomem w szturmie okopów Warszawy. A wcześniej zdobyto Redutę 55 i słynną Redutę 54 w której to podpor. Artylerii Julian Ordon wysadził skład prochu zabijając siebie i 300 żołnierzy rosyjskich z gen. Fiodorem Geismara.
Bemowi pozostała 4 bateria lekkokonna, którą osłaniał odwrót wojsk polskich w kierunku do Twierdzy Modlin. Tam 9 września obradowano nad kandydaturami na naczelnego wodza. Wybrano kapitulanta gen. Rybińskiego, ale Bem uzyskał zaraz po nim najwięcej głosów. Powstanie dogorywało wskutek wewnętrznego rozkładu, mimo poważnych jeszcze zasobów materiałowych znacznej ilości wojska ok. 35 000 żołnierzy będących w dyspozycji Rządu Narodowego, oraz sporych zapasów finansowych. Na posiedzeniu sejmu w Płocku , dnia 23 września 1831r. , gen. J.Z Bem mówił:

Przedłużenie walki byłoby bardzo łatwe, gdyby armia nasza w tej chwili już się na drugim brzegu Wisły znajdowała. Strwonienie czasu stało się bardzo szkodliwe, jednak powetowane może być, jeżeli w przeciągu 12 godzin te przeprawę uskutecznimy, czego dotychczas nieprzyjaciel jeszcze nam nie może. Pierwszym zadaniem zapewnienia przyszłego pomyślnego skutku jest odebranie bezzwłocznie komendy tym wszystkim generałom i dowódcom, którzy na radzie wojennej w Słupinie za poddaniem się carowi głosowali…….Armia nasza, postępując szybkimi marszami w najprostszej linii ku górnej Wiśle… nie doznałaby przeszkód.”

Niestety ten głos patriotycznego obowiązku nie zadziałał na zdemoralizowane wojsko i rozsypujący się korpus oficerski. Wraz z kilku tysiącami byłych powstańców znalazł się Bem w zaborze pruskim. Nie przyjął carskiej amnestii, wybrał emigrację do Francji. Myślał ciągle o dalszej walce, marzyły się generałowi legiony polskie na obczyźnie i rola nowego Jana Henryka Dąbrowskiego.


Rycina
Atak Rosjan na Redutę Wolską
 
Posted by Picasa

środa, 4 listopada 2009

Józef Bem służba w królestwie kongresowym

Józef Bem służba w królestwie kongresowym

Po klęsce Napoleona, w randze kapitana służył Bem w wojsku Królestwa Polskiego. Został adiutantem polowym generała Franciszka Bontempsa. Wykładał wówczas teorię artylerii w szkole zimowej i przeprowadzał doświadczenia nad racami kongrewskimi (rakietami podpalającymi). Nie będąc politykiem związał się z Wolnomularstwem Narodowym. Czynnego udziału w konspiracji nie brał, wiedział jednak o pracach Łukasińskiego i to wystarczyło, aby po aresztowaniu 30.07.1822r. został skazany i wydalony z wojska za przynależność do spisku. Aresztowany przez władze rosyjskie, spędził kilka miesięcy w areszcie. 30 lipca 1822 sąd dywizyjny skazał go na rok więzienia i degradację za zatajenie okoliczności, tyczącej się złożenia deklaracji nienależenia do towarzystw tajnych. Wielki książę Konstanty na prośbę gen. Bontempsa 8 sierpnia złagodził mu wymiar kary, pozbawiając go jedynie stałego etatu. Został przeniesiony na reformę , to znaczy w stan spoczynku z połową żołdu. Po odbyciu złagodzonej kary, w maju 1823 roku Bem ponownie trafia do służby czynnej. W tym czasie zabił w pojedynku nieznanego przeciwnika, został jednak ciężko postrzelony w udo i kulał z powodu tej kontuzji do końca życia. Tym razem utrzymał się w wojsku zaledwie osiemnaście miesięcy. W grudniu 1824 roku zostaje skazany na reformę i dwa miesiące aresztu pod zarzutem nadużyć finansowych w gospodarce powierzonej sobie jednostki. Zniechęcił się do służby czując się nie winnym 29 styczniu 1826 roku złożył całkowitą dymisję z wojska.
Przeniósł się do Galicji gdzie został administratorem dóbr w Brodach u Franciszka Potockiego. Potocki obdarzył Bema ogromnym zaufaniem co potwierdza , że kapitan był uczciwym człowiekiem. Lata spędzone na wsi poświęcił badaniom architektury i techniki ogólnie, równocześnie był również nauczycielem. W 1827 roku Józef Bem podjął się zupełnie bezinteresownie kierowania robotami przy przebudowie klasztoru i kościoła ss. Karmelitanek trzewiczkowych we Lwowie na potrzeby Ossolineum, przygotował też niezbędne szkice i obliczenia. We Lwowie wydał podręcznik dla mechaników O machinach parowych.

Ilustracja
Odział rakietników pieszych

piątek, 30 października 2009

 
Posted by Picasa

Największy polski artylerzysta J.Z. Bem

Największy artylerzysta Zachariasz Józef Bem (1794-1850)

Zachariasz Józef Bem urodził się 14 III 1794 r. w Tarnowie w rodzinie mieszczańskiej, jako syn Andrzeja Bema adwokata Sądu Szlacheckiego, który pochodził z mieszczan lwowskich a szlachectwo uzyskał w roku 1803 i Agnieszki z Gołuchowskich W 1809 r. w wieku 15 lat wstąpił do armii Księstwa Warszawskiego. Pobierał nauki jako kadet w szkole elementarnej artylerii i fortyfikacji. W roku następnym był już podporucznikiem- elewem w szkole aplikacyjnej, w roku 1811 mianowany został porucznikiem drugiej klasy w korpusie artylerii. Wziął udział w kampanii francusko-rosyjskiej 1812 - 1813 w X Korpusie Macdonalda, w randze podporucznika pierwszej klasy. Ominął główny szlak ofensywy i odwrotu wojsk napoleońskich. Maszerując przez Kurlandię i Prusy przybył do Gdańska. Tu odznaczony Krzyżem Kawalerskim Legii Honorowej za zasługi w obronie Gdańska przed Rosjanami w 1813 r. Po upadku Gdańska dostał się do niewoli rosyjskiej po zwolnieniu wrócił do domu rodzinnego w Tarnowie.
W roku 1815 wstąpił do ponownie do armii polskiej. W korpusie artylerii wojsk Królestwa Polskiego szybko wyróżnił się swoimi talentami i gorliwością służby. Jako oficer artylerii szczególnie przykładał się do służby i pogłębiania wiedzy. O jego życiu prywatnym w tym okresie, zamiłowaniach i konfliktach niewiele wiadomo, wiadomo, że stronił od polityki. Wystąpił z armii w roku 11817, wrócił dwa lata później, awansował do stopnia kapitana. W kwietniu 1819 roku przeżył niebezpieczny wypadek, który okaleczył go na całe życie i pozostawił mu na twarzy szpecące blizny; w czasie doświadczeń Bema z racami kongrewskimi nastąpił wybuch w Sali artyleryjskiej. Zagrożony utratą wzroku kapitan długo pozostawał na leczeniu, zanim odzyskał zdolność do czynnej służby. Odniesione rany nie ostudziły jego zapału do studiów nad rozwojem techniki artyleryjskiej; w roku 1820 wydał w Weimarze dzieło w języku niemieckim na temat swoich badań pt. Erfahrungen uber die Congrevschen Rakieten.

c. d. n.
 
Posted by Picasa

wtorek, 6 października 2009

Jak powstawał mundur markietanki

Jak powstawał mundur markietanki

„..Bem nie myślał brać do serca niehumoru wiarusa. No Dzirbasiu czeka na ciebie nie lada kłopot…Profos spojrzał… kędy na posłaniu ze słomy drżała konwulsyjnie, szmatami spowita, postać… kiedy łachmany Cyganiątka wskroś wodą nasiąkły, ujął za kozik i porozcinał je, i płatami pozdejmował. Uporawszy się z nędznym odzieniem…., zabrał się do skrupulatnego omycia skrzepów krwi, rany i okaleczeń. Profos poszedł do wózka amunicyjnego, kędy zostawił swój tłumoczek i jął przebierać w nim a oglądać rozmaite części umundurowań. Wreszcie wydobył zeń koszulę zgrzebną żołnierską, parę butów huzarskich i huzarskich malinowych rajtuzów, pas biały grenadierski i poniósł do dziewczyny…. Nie płacz! Wolałabyś gołym ciałem łyskać!. Taak! Ładuj się w huzary ! Nie marudź, kiecki ci spod ziemi nie dobędę. Dziubacki zaśmiał się na całe gardło. Dziewczyna, która z początku z widocznym przerażeniem spełniała rozkazy profosa, spojrzała po sobie ciekawie i zarumieniła się.
Czyjaś ty córka ? , markietana Jagi? Hę? .. z cyganami byłaś.
- Jak ci na imię ?
- Cilli odpowiedziała
- .. nie ma takiego imienia , nie było i nie będzie!
- Hm, widzisz gdyby Staszek żył, a miał syna, to ten już by miał tylą córkę. Po dwoistej babce byłoby jej Antoszka. Rozumiesz? Więc ten… na imię ci Antoszka. „

Tak wyobrażał sobie i opisał Wacław Gąsiorowski w książce „ BEM”

poniedziałek, 21 września 2009

Napoleon Bonaparte - nowa filozofia wojny

Napoleon Bonaparte - nowa filozofia wojny


Francuska Rewolucja zaatakowana przez sprzymierzone siły całej Europy, postawiła do dyspozycji rządu cały zdalny do noszenia broni naród. Ale ten naród nie miał czasu na przyswojenie sobie kunsztownych metod taktyki linearnej w tym stopniu, żeby mógł w tym samym szyku stawić czoło wyćwiczonej piechocie pruskiej i austriackiej. Ale we Francji brakło nie tylko amerykańskich dziewiczych lasów, lecz i tamtejszej praktycznie nieograniczonej przestrzeni do odwrotu. Trzeba było bić wroga między granicą a Paryżem, bronić pewnego określonego obszaru, a to było koniec końców możliwe tylko przez stoczenie masowej bitwy w otwartym polu. Trzeba było więc, znaleźć obok tyraliery inny jeszcze szyk, ażeby słabo wyszkolone masy Francuzów miały jakieś szansę w walce przeciw stałym armiom Europy. Szyk ten znaleziono w postaci zwartej kolumny, stosowanej już i wcześniej w pewnych wypadkach, ale przeważnie na placu ćwiczeń. Kolumnę łatwiej było utrzymać w porządku niż linię; nawet gdyby doszło w niej do pewnego nieładu, mogła ona, jako zwarta grupa, stawiać pewien - przynajmniej bierny opór; łatwiej nią było dowodzić i manewrować, mogła też poruszać się z większą szybkością; szybkość marszu wzrosła do 100 i więcej kroków na minutę. Ale najważniejszym osiągnięciem było to, że zastosowanie kolumny jako wyłącznego sposobu prowadzenia walki przy pomocy mas umożliwiało rozłożenie ociężałej, jednolitej całości starego linearnego szyku bojowego na poszczególne, wyposażone w pewną samodzielność części, każda z tych części mogła się składać z wszystkich trzech rodzajów broni i mogła dostosowywać ogólną instrukcję do zastanych okoliczności; była ona wystarczająco elastyczna, by pozwolić na wszelkie możliwe sposoby użycia oddziałów; umożliwiała zakazane swego czasu surowo przez Fryderyka II wykorzystywanie wiosek i zagród, które odtąd stanowiły w każdej bitwie główne punkty oporu; nadawała się do zastosowania w każdym terenie; wreszcie mogła przeciwstawić taktyce linearnej, która stawiała wszystko na jedną kartę, sposób walki, przy którym linia nieprzyjaciela, dręczona przez tyralierę i coraz to nowe oddziały, stopniowo wprowadzane do walki celem przedłużenia bitwy, nadwyrężała się tak dalece, że nie mogła się już ostać pod ciosem świeżych sił, trzymanych do ostatniej chwili w odwodzie. Podczas gdy szyk linearny był we wszystkich punktach jednakowo silny, przeciwnik walczący kolumnami mógł wiązać cześć linii pozornymi atakami słabych sił, a swe główne masy skoncentrować do ataku na decydujący punkt pozycji. - Bój ogniowy prowadzony był teraz przeważnie przez luźne oddziały strzelców, a zadaniem kolumn był atak na bagnety. Wytworzył się więc między nimi podobny stosunek jak między oddziałami strzelców a masą pikinierów na początku XVI stulecia - z tą tylko różnicą, że nowoczesne kolumny mogły się w każdej chwili rozsypać w tyralierę, która znów mogła się skupić w kolumny.
Ten nowy sposób walki, doprowadzony do perfekcji przez Napoleona, tak dalece górował nad starym, że ten ostatni poniósł kieskę całkowitą i nieodwracalną - ostatecznie pod Jeną, gdzie nieporadne, mało ruchliwe linie pruskie, w większości wypadków nie nadające się do prowadzenia walki w szyku rozproszonym, dosłownie topniały pod ogniem tyralierki francuskiej, na który musiały odpowiadać salwami. Ale klęska linearnego szyku bojowego nie była bynajmniej równoznaczna z wyrzeczeniem się linii jako formacji bitewnej. W kilka lat po bankructwie pruskiego szyku linearnego pod Jeną -Wellington prowadził swoich Anglików linią przeciwko kolumnom francuskim i bił je regularnie. Ale Wellington przejął właśnie całą taktykę francuską z tym tylko wyjątkiem, że kazał walczyć zwartym szeregom swej piechoty nie w kolumnie, lecz w linii. Dawało mu to tę korzyść, że mógł jednocześnie wykorzystać ogień wszystkich karabinów i siłę wszystkich bagnetów w ataku. Anglicy walczyli w tym szyku bojowym jeszcze przed kilku laty i zarówno w natarciu (Albuera), jak i w obronie (Inkerman) osiągali sukcesy wobec znacznie przeważających sił nieprzyjaciela. Bugeaud, który też walczył z tymi angielskimi liniami, przyznawał im aż do ostatnich czasów pierwszeństwo przed kolumną.

środa, 16 września 2009

Idzie żołnierz borem, lasem

Pieśń legionów 1798r.

Idzie żołnierz borem, lasem,
przymierając z głodu czasem.
Suknia na nim Pobekuje,
wiatr dziurami przelatuje.

Chusta czarna jest za pasem,
ale i tej pusto czasem.
Chociaż żołnierz obszarpany,
przecież ujdzie między pany

Trzeba by go obdarować,
chleba soli nie żałować.
Wtenczas żołnierza szanują,
kiedy trwogę na się czują.

Zapłaćże mu, Jezu z nieba,
Jezu z nieba,
Boć go pilna jest potrzeba

wtorek, 15 września 2009

Taktyka infanterii w Latach 1700-1796

Początek użycia muszkietów na polu walki

W XIV stuleciu pojawił się w Europie zachodniej i środkowej proch strzelniczy i broń palna. Powszechnie wiadomo, że ten postęp czysto techniczny zrewolucjonizował cały sposób prowadzenia wojny. Jednakże owa rewolucja rozwijała się bardzo powoli. Pierwsza strzelba - skałkówka - była nader prymitywna. I jakkolwiek już wcześnie wynaleziono mnóstwo poszczególnych ulepszeń - gwintowaną lufę, nabijanie odtylcowe, zamek kołowy itd., musiało upłynąć przeszło 300 lat, zanim wreszcie pod koniec wieku XVII skonstruowano karabin nadający się do uzbrojenia całej piechoty.
Piechota XVI i XVII stulecia składała się w części z pikinierów i w części ze strzelców. Początkowo zadaniem pikinierów było rozstrzyganie bitwy atakiem na białą broń, podczas którego ogień strzelców spełniał funkcje obronne. Dlatego też pikinierzy walczyli w głębokim szyku, podobnie do starogreckiej falangi; strzelcy stali w ośmiu-dziesięciu szeregach, ponieważ tylu ludzi mogło kolejno oddać strzał, zanim jeden nabił broń; kto był gotów do strzału, wysuwał się naprzód, dawał ognia, po czym cofał się znów do ostatniego szeregu, aby ponownie nabić broń.
Stopniowe udoskonalanie broni palnej zmieniło tę sytuację. Muszkiet o zamku lontowym można było wreszcie nabijać tak szybko, że trzeba już było tylko 5 ludzi, a więc roty o pięciu szeregach, aby utrzymać nieprzerwany ogień. Można, więc było teraz obsadzić taką samą liczbą muszkieterów front prawie dwukrotnie dłuższy niż przedtem. A wobec tego, że ogień dział szerzył o wiele większe spustoszenie w głębokim szyku, poczęto ustawiać również pikinierów w sześciu-ośmiu rzędach i w ten sposób szyk bojowy przybierał stopniowo postać linearną, przy której rozstrzygnięcie przynosił ogień strzelb, a pikinierów przeznaczano już nie do natarcia, lecz tylko do osłony strzelców przed atakiem jazdy. Pod koniec tego okresu widzimy szyk bojowy złożony z dwóch rzutów i odwodu. Każdy rzut tworzył linię uszykowaną przeważnie w sześć szeregów; działa i jazda znajdowały się. częściowo w przerwach między batalionami, częściowo na skrzydłach; każdy batalion piechoty składał się najwyżej w 1/3 z pikinierów i co najmniej w 2/3 z muszkieterów.

niedziela, 13 września 2009

Nowatorskie metody walki Fryderyka II króla Prus

 
Posted by Picasa

Nowatorskie walki króla Prus Fryderyka II, zwanego Wielkim

Tymczasem właśnie na równinie dawało to jeździe możność przeprowadzenia skutecznego ataku, szczególnie na flankach. Częściowo po to, aby osłonić te flanki, częściowo po to, by wzmocnić rozstrzygającą o wyniku walki linię ognia - przesunięto całą jazdę na skrzydła tak, że właściwa linia bojowa składała się tylko z piechoty wraz z jej lekkimi działami batalionowymi. Mało ruchliwe, ciężkie działa stały przed skrzydłami i co najwyżej też w czasie całej bitwy zmieniały stanowiska. Piechurzy byli uszykowani w dwa rzuty, których flanki osłaniały oddziały piechoty ustawione poprzecznie tak, że całość tworzyła bardzo wydłużony, pusty w środku czworobok. Tę nieporadną masę, jeśli nie miała poruszać się jako całość, można było podzielić tylko na trzy części - centrum i dwa skrzydła. Ruch tych części polegał tylko na tym, że skrzydło liczniejsze od nieprzyjacielskiego wysuwano do okrążenia, podczas gdy drugie skrzydło zatrzymywano na miejscu, aby groziło nieprzyjacielowi, uniemożliwiając mu dokonanie odpowiedniej zmiany frontu. Zmiana całości szyków podczas bitwy wymagała tak długiego czasu i dawała nieprzyjacielowi tak dużo szans uderzenia w słabe miejsca, że tego rodzaju próba równała się prawie zawsze klęsce. Początkowe uszykowanie wojsk pozostawało więc, miarodajne dla całej bitwy i z chwilą, gdy piechurzy znaleźli się w ogniu, o wyniku decydowało jedno druzgocące uderzenie. Cały ten sposób walki, doprowadzony do perfekcji przez Fryderyka II, był nieuniknioną konsekwencją dwóch współdziałających czynników materialnych: po pierwsze - materiału ludzkiego, na który składały się wówczas najemne wojska monarsze, świetnie wyćwiczone, ale zupełnie niepewne, trzymane w ryzach tylko za pomocą kija i złożone częściowo z przymusowo wcielonych jeńców nieprzyjacielskich; po drugie - ówczesnego sprzętu wojennego - mało ruchliwych, ciężkich dział i szybko, ale źle strzelających karabinów skałkowych o gładkiej lufie, zaopatrzonych w bagnety.Ten sposób walki utrzymywał się dopóty, dopóki obaj przeciwnicy dysponowali wojskiem i uzbrojeniem tej samej kategorii, w związku z czym każdemu z nich odpowiadało przestrzeganie ustalonych reguł.

Amerykańska taktyka walki w polu

 
Posted by Picasa
Ale gdy wybuchła amerykańska wojna o niepodległość, przeciw dobrze wytresowanym żołnierzom najemnym stanęły gromady powstańców, którzy wprawdzie nie byli dobrze wyćwiczeni, ale tym lepiej umieli strzelać, mieli przeważnie celne strzelby i walczyli o własną sprawę, a wiec nie dezerterowali. Owi powstańcy nie byli na tyle uprzejmi wobec Anglików, by tańczyć z nimi powolnym krokiem bitewnego menueta na otwartym polu według wszelkich dotychczasowych reguł etykiety wojennej. Wciągali oni nieprzyjaciela w gęste lasy, gdzie jego długie kolumny marszowe stawały się bezbronne wobec ognia rozproszonych, niewidocznych strzelców. Działając w luźnych grupach, wyzyskiwali każdą naturalną osłonę, aby wyrządzić szkodę nieprzyjacielowi, sami zaś, dzięki swej wielkiej ruchliwości, pozostawali nieuchwytni dla ociężałych mas wojska nieprzyjacielskiego. Okazało się więc, że ogień rozproszonych strzelców, który odgrywał pewną rolę już w czasach, gdy wprowadzono ręczną broń palną, jest w pewnych wypadkach, zwłaszcza w wojnie partyzanckiej, lepszy od szyku linearnego.

Wpływ nowinek technicznych na taktykę pola walki

Wpływ nowinek technicznych na taktykę pola walki

Żołnierze europejskich wojsk najemnych nie nadawali się do bitwy w rozproszeniu, ale jeszcze bardziej nie nadawało się do tego ich uzbrojenie. Wprawdzie przy odpalaniu nie przykładano już karabinu do piersi, jak to robili dawni muszkieterzy uzbrojeni w broń lontową, lecz do ramienia, jak dziś; ale o celowaniu wciąż jeszcze nie było mowy, gdyż przy zupełnie prostej kolbie znajdującej się na przedłużeniu lufy nie można było umieścić oka na linii lufy. Dopiero w roku 1777 zastosowano we Francji wygiętą kolbę strzelby myśliwskiej również do karabinu piechoty, co umożliwiło skuteczny ogień tyraliery. Drugim godnym uwagi ulepszeniem była skonstruowana przez Gribeauvala w połowie XVIII wieku lżejsza,(a nie mniej mocna laweta armatnia). To zapewniło artylerii wymaganą od niej potem większą ruchliwość. Wykorzystanie tych dwu ulepszeń technicznych na polu bitwy przypadło w udziale Rewolucji Francuskiej.

wtorek, 8 września 2009

Taktyka walki z partyzantami I Legionu Włoskiego w 1799r

Taktyka walki z partyzantami I Legionu Włoskiego w 1799r.

Zadania legionistów były bardzo ciężkie i niebezpieczne i niewdzięczne. Należały do nich:
- służba wywiadowcza
- służba eskortowa
- utrzymanie komunikacji
- ściganie partyzantów
- likwidowanie oddziałów partyzantów.
Dla łatwiejszego radzenia sobie z powstańcami ułanów podzielono na plutony, które osłaniały ruchome kolumny i patrolowały szlaki komunikacyjne. Dzieki tym zabiegom nawiązano z partyzantami bezpośredni kontakt. Każdy pluton miał przydzielony górski rejon operacyjny, w którym usiłował przywrócić „spokojność”. Patrole wysyłane do akcji bezpośredniej lub pacyfikacyjnej wracały zdziesiątkowane, przechodząc przez prawdziwe piekło. Jednym z pierwszych zadań było zdobycie siedziby miejscowej partyzantki miejscowości Traetta. Partyzanci zastawili tam zasadzkę i wybili jednego oficera i 13 legionistów, a dziwięciu wziętych do niewoli z komendantem Eliaszem Tremo spalono żywcem na stosie ku przestrodze dla reszty legionu. Po pewnym czasie 2 batalion ułanów I Legionu wraz ze strzelcami francuskimi okrutnie rozprawili się z mieszkańcami zbuntowanego miasta. Zdobyto miasto w nocy, spalono całe i ludność „wycięto w pień nie żywiąc nikogo”. Zniszczono pozostałe zabudowania i pozostawiono kamień z napisem” Tu była Traetta- zbuntowała się – już jej nie ma”. Po likwidacji tego ogniska buntu legioniści zgłębili reguły wojny partyzanckiej, już wiedzieli, że pardonu nie będzie, wykształcił się u nich instynkt myśliwego i tropionej zwierzyny. Nauczyli się zdobywać informacje i żywność w trudnym terenie. Potrafili rozpoznać zastawione zasadzki, obejść je i zdecydowanym atakiem odeprzeć partyzantów. W związku z tym zrezygnowano z ataków zwartymi szeregami na rzecz luźnych kolumn pościgowych. Polacy mieli szczególne doświadczenia w walkach partyzanckich jeszcze z ojczyzny i korzystali z tych doświadczeń. Decyzje o niszczeniu miejscowości podejmowali dowódcy francuscy i tylko w odwecie za postępowanie partyzantów. Polacy raczej starali się oszczędzać miejscowości jak pisał generał Karol Kniaziewicz „ (..) nie sposób było, chociażby ze względów aprowizacyjnych i kwatermistrzowskich, palić każdego miasteczka, którego mieszkańcy dopuścili się okrucieństw”. Całość wojska polskiego zachowywała się porządnie jedynie jak pisał pułkownik Józef Chamand „ (..) Chęć rabunku wprawdzie jest duża, ale tylko ze strony grenadierów doszło do ekscesów”. O grenadierach pisał również generał K. Kniaziewicz (…) Grenadierzy w ataku iść niecącą, a w czasie rabunku nikt ich wstrzymać nie jest w stanie”.

- opracowano na podstawie książki A, Ziółkowskiego

piątek, 4 września 2009

Artyleria XVIII wieczna

Artyleria Polowa

W XVIII wieku wszystkie europejskie armie stosowały podobna taktykę na polu walki, mało tego oficerowie różnych armii kończyli te same akademie wojskowe. Więc czasami zdarzało się, że przyjaciele ze szkoły stawali przeciw sobie w czasie wojny. Największym wojownikiem tego wieku był król Prus zwany Fryderykiem Wielkim, który poza osiągnięciami gospodarczymi wprowadził nowe strategie wojenne. Zanim to jednak nastąpiło, okres tych wojen nazywano wojnami gabinetowymi. W tym czasie artyleria stopniowo zyskiwała na znaczeniu i wszechstronności, ostatecznie przekształcając się z nieomal rzemieślniczego cechu w hierarchiczną organizację wojskową. Rozpoczęto pierwsze eksperymentalne badania balistyczne spożytkowując ich wnioski w praktyce. Praktyczne umiejętności dawnych puszkarzy, pilnie strzegących swym zawodowych tajemnic, wyprzedzały teoretyczną refleksję, teraz artylerzyści nabywali odpowiednie umiejętności kształceni w utrzymywanych przez monarchów instytutach. Produkcja i utrzymanie zapasów uzbrojenia oraz amunicji artyleryjskiej wiązało się z tak wielkimi wydatkami, że zdolność do ich zorganizowania w wielkiej skali mogła, obok budowy twierdz, uchodzić za swoisty test wydolności systemu wojskowego. W toku reform przeprowadzanych w poszczególnych państwach w XVIII stuleciu dyktowany przez logistykę proces ujednolicenia sprzętu gładko lufowej artylerii polowej dobiegł właściwie końca, wyłaniając kilka charakterystycznych, najczęściej używanych typów, z których każdy reprezentowany był przez działa kilku kalibrów (w Prusach 3-, 6-, 12- i 24-funtowe armaty, z tym że 6- i 12-funtówki wciąż jeszcze w kilku podgatunkach o zróżnicowanej długości luf, ponadto 10 i 18-funtowe haubice).
We Francji i legionach artyleria polowa stosowała sprzęt według systemu Gribeauvala, a więc ustalony jeszcze w latach siedemdziesiątych XVIII wieku. Były to armaty :
- 4 funtowe ważyło ok. 290 kg z lawetą 990kg, miało kaliber 80 mm, pocisk ważył
2 kg
- 8 funtowe ważyło 584 kg, z lawetą l,3 t. Miało kaliber 100 mm, a pocisk
ważył 4 kg
- 6-calowe haubice 144 mm kaliber, sprzętu tego używano przede wszystkim w
polu. , z haubicy strzelano szrapnelami.
- 12-funtowa, najcięższa z polowych, ważyła 986 kg, a z lawetą blisko 2 t, miała
kaliber 121 mm, a pocisk ważył 6 kg.
- 24 funtowe, przeznaczone do ostrzału obleganych twierdz i powodowania wyłomów. Działa 24-funtowe były najcięższymi w systemie Gribeauvala. Działo takie ważyło wraz z lawetą 2,7 t, miało kaliber 150 mm, a sam pocisk ważył 12 kg. w latach 1813 - 1815 stosowano na dużą skalę armaty 4-funtowe. Ważyły one 289 kg, a z lawetą nieco ponad tonę. Kaliber wynosił 80 mm, a pocisk ważył 2 kg.

Działo polowe

 
Posted by Picasa

Działo polowe

Działo polowe artylerii pieszej

Zasadniczym typem działa polowego pozostawała armata z lufą o długości kilkunastu do dwudziestu kilku kalibrów. Na ogół grubość ścianek lufy i wielkość ładunków miotających (przyjęło się, że wystarcza ładunek prochu o masie 1/2-1/3 pocisku – taki też stosowano w gotowych nabojach) dobierano w ten sposób, by żelazna kula wystrzelona z poziomo ustawionej lufy upadała odległości rzędu 0,5-1 km (zależnie od wagomiaru działa) od jej wylotu. Zważywszy na marny skuteczny zasięg ręcznej broni palnej podobna donośność wystarczała na polu bitwy aż nadto, problemem było jednak nie dosięgnięcie celu lecz trafienie weń.
Strzałem rdzennym” (cel mniej więcej na osi lufy) można było tego dokonać jedynie na mniejszych dystansach. Stawał się on opłacalny (w sensie relacji ilości trafień do wystrzelonej amunicji) dopiero przy rażeniu większych a zwłaszcza głębszych formacji (rozrzut trafień w głąb był większy od rozrzutu na boki), tyle że o podobne cele akurat przy linearnym ustawieniu wojsk zwykle nie było łatwo. Optymalnym rozwiązaniem był tutaj ostrzał wrażego szyku ze skrzydła, tak by na torze lotu pocisku znalazło się jak najwięcej potencjalnych celów, okazja do niego nadarzała się jednak jeszcze rzadziej. Na większe dystanse, często przenoszące 1 km, trzeba było strzelać stosując większy kąt podniesienia działa (w przypadku armat nie więcej niż 15º), posługując się do celowania specjalną ramką osadzaną na dennej części lufy - rozrzut trafień był w tym przypadku tak znaczny, że miało to sens właściwie tylko w przypadku rażenia dużych celów powierzchniowych. W równym terenie, najlepiej na łagodnie opadającym zboczu, można było stosować rykoszetowanie – w tym przypadku pocisk opadając na grunt koziołkował następnie niczym kamyk odbijający się od tafli wody przy puszczaniu kaczek, rosło więc prawdopodobieństwo, że przy którymś z coraz krótszych skoków przeleci przez wrogi szyk – zadowalające rezultaty osiągano tutaj już na dystansach ponad 1 km. Najskuteczniej jednak można było zwalczać żywe cele na odległość niewiele większą od zasięgu ognia karabinowego (do 300-400 m), używając do tego celu kartaczy, czyli puszek wypełnionych żelaznymi bądź ołowianymi lotkami, wzgl. nieco większych rozmiarów żelaznych kulek sklejonych przy pomocy smoły w grona – po opuszczeniu lufy poszczególne pociski wypadały z puszki lub ulegały rozklejeniu tworząc grad rażący cały sektor szyku wroga

Ładunki artyleryjskie

 
Posted by Picasa

Rodzaje ładunków artyleryjskich

Gotowe ładunki artyleryjskie
- ładunek pierwszy od lewej ładunek prochowy z pełną kulą
- ładunek drugi kartacz z lotkami naklejanymi smołą na drewniany łącznik z ładunkiem
- trzeci ładunek kartacz puszkowy bez ładunku prochowego
- czwarty ładunek granat z zapalnikiem czasowym bez ładunku
- piąty ładunek granat z ładunkiem prochowym
- szósty ładunek granat 24 funtowy do haubicy ze zmniejszonym ładunkiem prochowym

W połowie XVIII w. rosnący udział w wyposażeniu artylerii polowej miały działa stromotorowe, czyli w tym przypadku haubice miotające pociski przy kątach podniesienia do mniej więcej 40º (w praktyce ok. 20º), bo moździerzy w polu zazwyczaj nie używano, rezerwując dla nich role w oblężeniu i obronie twierdz. Zasadniczym typem wystrzeliwanej z nich amunicji był- granat, czyli wydrążona żelazna kula wypełniona prochem i zaopatrzona w prymitywny zapalnik czasowy. W porównaniu do zwykłej kuli oddziaływanie wybuchu i odłamków znacznie zwiększało jej promień rażenia, jednak była to amunicja jeszcze mniej dokładna (najdrobniejsze różnice w grubości ścianek pocisku sprawiały, że przekręcał się on w locie zmieniając zarazem tor), toteż preferowano jej użycie zwłaszcza na większe dystanse, gdy precyzyjnie strzelać i tak było nie sposób.
Granaty miały w porównaniu do pełno lanych kul o analogicznej średnicy mniejszą masę, a przy strzelaniu stromym torem nadmierna prędkość początkowa pocisku raczej przeszkadzała niż pomagała artylerzystom, stąd używali do niego zredukowanych ładunków miotających. Wszystko to sprawiało, że działa stromotorowe mogły się zadowolić krótszymi lufami i cechowała je bardzo korzystna relacja ich własnej masy do ciężaru miotanych przez nie pocisków (armata polowa ważyła zwykle, zależnie od długości, 100-150 razy tyle ile jej pocisk, analogicznego kalibru haubica czasami dwa razy mniej), a co za tym idzie, łatwiej je było w polu przemieszczać. Zalety wydrążonej amunicji sprawiały, że czasami uznawano za korzystne również jej wystrzeliwanie niemal płaskim torem, na podobieństwo kul armatnich, wytwarzając w tym celu jeszcze jedną kategorię dział o nieco dłuższych od haubic za to cienkościennych lufach – granatniki. Poza tym z obu typów dział można było równie skutecznie co z armat wystrzeliwać kartacze.

czwartek, 3 września 2009

Jednoróg

 
Posted by Picasa

Jednorogi

Specyficzne otwory lufowe powiększały poziome pole rażenia lotek kartacza. Takie zalety dział stromotorowych przemawiały zwłaszcza do Rosjan, którzy nie tylko zaopatrzyli swą armię w „jednorogi” (właściwie specyficzne granatniki) kilku kalibrów, używane na wszystkich szczeblach, zarówno w kawalerii jak i w piechocie, często nie tylko jako dodatek lecz wręcz zamiennik za armaty, ale do tego w specjalne „sekretne haubice” o owalnym przekroju lufy. Generalnie jednak działa stromotorowe nie były tak uniwersalne jak armaty, stąd zazwyczaj stanowiły do tychże jedynie dodatek, użyteczny wprawdzie lecz nie konieczny.
Mimo jej liczebnego wzrostu, artyleria pozostawała bronią pomocniczą, działa zestawiano wprawdzie doraźnie w baterie, czasami nawet po kilkadziesiąt sztuk w jednej, ale stałej organizacji taktycznej w zasadzie nie tworzono. Formowane przez Rosjan z baterii dział kilku typów brygady, wciąż jeszcze zresztą o bardzo różnorodnym składzie, były wyjątkiem, podobnie jak formacje specjalne, w rodzaju pruskiej artylerii konnej, której nieliczne działa z natury rzeczy zawsze tworzyły jedną baterię. Z czasem rutyną stało się przydzielanie baterii ciężkich dział o mniej więcej stałym składzie (w Prusach 10 12-funtówek) każdej brygadzie piechoty, nigdzie jednak nie tworzono głównych rezerw artyleryjskich podobnych do znanych z okresu napoleońskiego.

W obronie rozmieszczenie artylerii nie przedstawiało na ogół problemu, nawet średnio biegły oficer kierując się ogólnymi regułami mógł dla niej znaleźć korzystne stanowiska – ogólnie starano się lokować działa na wzniesieniach i dzielić je na baterie, które mogły współdziałać pokrywając wybrany odcinek przedpola krzyżowym ostrzałem. Oba wymagania wynikały wprost z technicznych możliwości sprzętu - dominowały w nim armaty przeznaczone zasadniczo do wystrzeliwania płaskim torem żelaznych kul. W natarciu zagadnienie użycia artylerii komplikowało się. Problemem był nie tylko wybór właściwych stanowisk, które umożliwiałyby jej bezpieczne i skuteczne wzięcie pod ostrzał wybranych fragmentów szyku przeciwnika, ale i takich, które pozwalały przygotować i wesprzeć natarcia własnej piechoty i kawalerii nie przeszkadzając im zarazem w działaniach, nareszcie samo przemieszczanie sprzętu artyleryjskiego w miarę postępów tych broni.

wtorek, 25 sierpnia 2009

Wojny śląskie 1740-1763

Wojny śląskie 1740-1763

Trzy wojny między Austrią Habsburgów i Prusami Hohenzollernów o panowanie nad Śląskiem, w wyniku, których większość Śląska wraz z ziemią nyską znalazły się w granicach tych ostatnich, a wraz z nimi od 1871 w zjednoczonych przez Hohenzollernów Niemczech. Fryderyk II bezwzględnie wykorzystał kłopoty Wiednia z sukcesją na tronie austriackim i bez wypowiedzenia wojny zaatakował i zdobył Śląsk. Wojny o Śląsk trwały jeszcze wiele lat. Był to początek wzrostu znaczenia Prus w Europie. Jedna z takich bitew o odbicie z pruskiej okupacji Śląska mogła się wydarzyć z Zlotych Horach. Po zdobyciu stolicy Księstwa Nyskiego bardzo mocno fortyfikowanego miasta biskupiego księstwo pozostało bezbronne. Podejmowano próby odbicia Nysy, ale błyskawiczne fortyfikowanie Nysy i przekształcenie bogatego miasta ważnego ośrodka życia gospodarczego przekształciło miasto w twierdzę nie do zdobycia.

Obecne bitwy są echem tamtych wydarzeń i służą promocji Śląska jako krainy, do której warto zajrzeć, aby wypocząć i poznać historię tego przepięknego zakątka Europy. Nasi przyjaciele ze Zlotych Hor, Rejviz i innych przygranicznych miejscowości perfekcyjnie przygotowali widowisko historyczne zadbali nawet o muzykę i sprowadzili kataryniarza z Wiednia. Przypomnieli nam, że jedzenie to jest wielka przyjemność, schabowy w obozie smakował wyśmienicie. Na temat gulaszu można by poemat napisać, w domu zrobiłem rekonstrukcje gulaszu ale niestety to nie było to.
 
 
 
 
Posted by Picasa
 
 
 
 
Posted by Picasa
 
 
 
 
Posted by Picasa
Tak wyglądał koniec bitwy nie pomogła dzielność żołnierzy, zdecydowana przewaga wojsk austriackich dała im wiktorię w tej bitwie. Nasza jazda salwowała się ucieczka do lasu a my ranni pozostaliśmy na placu boju zdani na rabusiów i łaskę zwycięscy.
 
 
 
 
Posted by Picasa

niedziela, 23 sierpnia 2009

Musztra legionów w Ciechanowie

Musztra legionów w Ciechanowie

Czemu ten pluton tak krzywo stoi?!? - pieni się kapral.
- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z legionistów.
- Kto to powiedział?!?!
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?
/humor obozowy/

niedziela, 16 sierpnia 2009

Szkolenie Artyleri w Legionach

Szkolenie artylerii Legionu Włoskiego
Wykład z fizyki dla artylerzystów.
Oficer wykłada
- Wszystkie ciała rzucone do góry spadają na ziemię. To jest prawo ciężkości...
Czy są pytania?
- A jeśli spadną do wody? - pyta kanonier Szczepko.
- To już nie wasza sprawa.
Tym zajmie się Marynarka Wojenna.

sobota, 15 sierpnia 2009

Twierdza Nysa 3 x naj.....

Piknik historyczny Twierdza Nysa trzy x naj...1/

Nysa po uzyskaniu wolności w 1990 roku z kikutami gospodarczych potęg fabryki samochodów, (FSD) i zakładów budujących fabryki (ZUP) pozostała sama z 40% procentowym bezrobociem. Moja inicjatywa, aby na bazie wspaniałych pomników przyrody, czystego środowiska i zabytków twierdzy, budować przemysł turystyczny, aby zrównoważyć rozwój miasta znalazła podatny grunt. Ten pomysł z 2000 roku znalazł uznanie polityków i społeczności i jest początkiem rozwoju turystycznej potęgi miasta ( do Zakopanego czy Krakowa jeszcze nam trochę brakuje, ale…). Dzisiaj Nysa ściąga na same pikniki historyczne kilkadziesiąt tysięcy widzów. W Nysie odbywają się widowiska historyczne odnoszące się do końca XVIII i początku XIX wieku wiosną latem i jesienią pikniki tej epoki, są również turyści nad jeziorem i coraz więcej rozwija się turystyka rowerowa. Jest jeszcze inne widowisko historyczne „ Jarmark Jakubowy” pokazujące średniowiecze w Nysie. Gdyby zsumować to wszystko to dzisiaj pod zarządem Burmistrz Jolanty Barskiej Nysa jest największy ośrodkiem widowisk historycznych w Polsce.
2/ Nysa odbudowała i dostosowała do współczesności najwięcej zabytkowych obiektów nowożytnej sztuki militarnej w Polsce, a kto wie czy nie w Europie.
3/ Tegoroczny główny piknik historyczny, pokaz pola walki, był najbardziej dynamicznym widowiskiem, w jakim uczestniczyłem a mam ich za sobą kilkaset.
Brawo, są też pewne minusy, odnoszę wrażenie, że zapomniano o Polakach, którzy w 1807 roku w koszarach Nysy tworzyli oddziały, które są największą chlubę dziejów oręża polskiego. Można by pomyśleć o jednym pikniku o Polakach w Nysie 1807r, chociażby, dlatego żeby pokazać autoktonom, jaka była prawdziwa historia Nysy, a niemieckie książki nie zawsze są rzetelne jak kiedyś był mercedes.
W Nysie powstały dwa pułki infanterii i jeden ułanów późniejszej Legii Nadwiślańskiej, której dokonania na polu walki na trwałe weszły do historii Polaka tułacza bohatera walczącego o wolność waszą i naszą.
Arme d” Italir Legie Polone

kpt. grh. Marek Szczerski