środa, 8 października 2008

Operacja Koźle 2008

Bitwa o twierdzę Koźle przebiegała zgodnie ze scenariuszem z zeszłego roku. Była jedna różnica, a mianowicie epizod bitwy, w tym roku było to odbicie napoleońskiego jeńca, poprzednio było przesłuchanie jeńca. Miejsce inscenizacji było to samo , plan bitwy taki sam. Wojska było jakby więcej, ale publiczności mniej . Za to dbałość o żołnierza rewelacja, bardzo dobre jedzenie, piękne medale, foldery . Na pewno wojacy długo będą pamiętać przyjęcie w Koźlu. Sama bitwa przebiegała tradycyjnie i ktoś kto był w zeszłym roku mógł się nudzić. W mojej ocenie najlepsza jednostką piechoty był oddział pruski dowodzony przez Krzysztofa Czarneckiego ze Świdnicy. Musztrę ma opanowaną wiele oddziałów, oni pokazali coś więcej, udowodnili, że jest możliwe wykonywać wszystkie elementy wojennego rzemiosła efektownie i z wielką przyjemnością. Ich atak na napoleońską artylerię budził respekt, widać było w poczynaniach na polu bitwy przebiegłość dowódcy. Artyleria była ustawiona na prawym skrzydle, nasz działon pierwszy raz miał osłonę w postaci batalionu piechoty Legii Włoskiej. Nasza piechota to dopiero poborowi dla których była to pierwsza bitwa. Więc Prusacy nie mogli wiedzieć, że siła bojowa oddziału jest mała. Jednak nie odważyli się zaatakować Działonu 2 Artylerii Pieszej Pułku 1 Legii Włoskiej gen. Jana Henryka Dąbrowskiego z obstawą. Ominęli nas i zaatakowali artylerię z Krotoszyc. Chyba pamiętali swój atak z Nysy, kiedy ruszyli całym impetem na naszą piechotę która akurat szykowała się na atak wspólnie z artylerią pieszą . Wtedy ich oddział został rozbity z marszu i dowódca został ciężko ranny. Najlepszą artylerią był Działon 2 Artylerii Pieszej Pułku1 Legii Włoskiej , wszystkie działoczyny były wykonane zgodnie z regulaminem , również etaty obsługi działa były obsadzone, artylerzysci wykonywali swoje działoczyny sprawnie i z animuszem. Te dwie jednostki zasługują na wyróżnienie, są to oddziały najlepsze w Polsce i nie muszą się wstydzić wyszkolenia na wyjazdach zagranicznych. Widać, że służba sprawia im przyjemność. Na odprawie dowódców rozgorzała dyskusja używać czy nie używać bagnetów. Przegłosowano, że nie u żywać, bo niebezpieczne.
Moje zdanie jest takie, cała nasza działalność jest niebezpieczna i powinni sobie ludziska to przemyśleć , my w istocie rekonstruujemy najbardziej niebezpieczną działalność człowieka , zabijanie ludzi. Więc trudno mówić o 100% bezpieczeństwie w istocie naszych spotkań.
Po pierwsze oponenci nie mają chyba bagnetów, po drugie najlepszym sposobem na bezpieczeństwo jest znajomość regulaminów, dużo ćwiczeń i mało piwa. Jestem głęboko przekonany, że jeżeli będą spełnione te cztery warunki będzie bezpiecznie i efektownie . Tym bardziej, że dzisiaj jest dostęp do wszystkich regulaminów, powiedzmy kilka lat temu wiedza była reglamentowana przez parę osób , dzisiaj jest inaczej.
Fotografie wykonał Piotr Szczerski .

Brak komentarzy: