czwartek, 11 czerwca 2009

Ostatnia bitwa Poniatowskiego
W wyniku przegranej wojny Napoleona z Prusami, na mocy pokoju w Tylży, w 1807 r. utworzono na terenie II zaboru pruskiego Księstwo Warszawskie. Było to bardzo niewygodne dla Austrii, więc przygotowując się do kolejnej wojny z Napoleonem zdecydowano się w Wiedniu na atak na Księstwo Warszawskie. Arcyksiążę Ferdynand d'Este w starciu pod Raszynem został częściowo zatrzymany przez wojska Księstwa pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego. Ostatecznie został jednak zmuszony do oddania Warszawy. W tej sytuacji ks. J. Poniatowski podjął decyzję o przeniesieniu działań zbrojnych na teren nieprzyjaciela, czyli do Galicji.
W roku 1809 doszło do walki wojsk ks. Józefa Poniatowskiego z wojskami austriackimi pod dowództwem Ferdynanda d'Este, które końcem maja i początkiem czerwca były prowadzone na polach bezpośrednio sąsiadujących z Gorzycami. Najbardziej zaciekła walka miała miejsce 12 VI 1809 r., kiedy to wojska Księstwa Warszawskiego, po odmowie pomocy ze strony wojsk rosyjskich, omalże nie uległy armii austriackiej. 12 czerwca 1809 roku na terenie przysiółka Pączek Gorzycki rozegrała się krwawa bitwa, w której wojska Księstwa Warszawskiego dowodzone przez księcia Józefa Poniatowskiego rozbiły trzydziestotysięczną armię austriacką. Mimo miażdżącej przewagi Austriaków, atakujących z Górki Plebańskiej, Polacy broniący przeprawy na Sanie we Wrzawach utrzymali tę ważną pozycję strategiczną przez dwa dni. Wojska polskie liczyły około 7 tysięcy, austriackie około 18 tysięcy ludzi. 12 czerwca 1809 roku około godziny dwunastej w południe od strony Gorzyc z "Góry Plebańskiej" rozległ się grzmot armat i rozpoczęła się bitwa.

W niedzielę 12 czerwca wczesnym rankiem Austriacy zajęli pozycje bojowe na terenie Gorzyc. Artyleria została rozmieszczona na Plebańskiej Górce. W południe, gdy książę Poniatowski wraz ze sztabem gościł w Dąbrowie Wrzawskiej na śniadaniu u barona Horocha, nastąpił atak rozpoznawczy, odparty bez trudu przez Polaków. Posłaniec wysłany do Rosjan z informacją o rozpoczęciu bitwy, wrócił z odpowiedzią, że most na Sanie jeszcze nie jest gotowy i Polacy nie otrzymają w tym dniu pomocy.
O godzinie 14 nastąpił zasadniczy atak. Austriacy ruszyli do szturmu na pozycje polskie z Plebańskiej Górki i z Gorzyc, ale huraganowy ogień powstrzymał natarcie. Ponowiono je o godzinie 16 z lepszym skutkiem, napastnicy przełamali bowiem, obronę 2 pułku i jedna kompania Węgrów dotarła do centrum Wrzaw. Tu jednak kontrnatarcie grenadierów odrzuciło nieprzyjaciela aż poza Dąbrowę. Za uciekającym nieprzyjacielem ruszyło ok. 200 woltyżerów z 1 pułku, którzy dotarli aż do folwarku na Pączku i rozbili umieszczone tu armaty austriackie. Niestety, wysforowali się za bardzo do przodu i zostali zaatakowani od flanki przez Austriaków. Zdołali się co prawda wycofać, ale z dużymi stratami.
Kolejny atak nastąpił około 17. Tym razem kilka szwadronów jazdy i bateria artylerii polowej próbowała obejść polskie pozycje od strony Motycza, odciąć je od Sanu i zburzyć most. l znowu natarcie rozbiło się o polski opór. Drugi pułk skutecznie powstrzymał nieprzyjaciela. Widząc bezskuteczność dotychczasowych działań arcyksiążę d'Este skoncentrował na Plebańskiej Górce całą artylerię, jaką jeszcze posiadał, w sile 12 armat i do północy prowadził ostrzał pozycji polskich na groblach, ale także bez szczególnego powodzenia.

Jerzy Skowronek pisze:
W bitwie pod Wrzawami książę Józef Poniatowski dobrze wykorzystał teren i uczestniczył bezpośrednio w walce, mimo to na skutek przewagi wroga doznał porażki i musiał cofnąć się na prawy brzeg Sanu.
Bitwa wrzawska miała być ostatnią batalią, w której dowodził i brał udział wódz naczelny armii polskiej książę Józef Poniatowski. Funkcję kwatery księcia Pepi i jego sztabu pełnił dworek w Trześni.
W nocy książę Poniatowski wysłał kolejnego posłańca do Radomyśla. Tym razem wrócił on z odpowiedzią, że co prawda most jest gotów, ale Rosjanie nie mogą podejmować żadnych działań w dzień feralny (w poniedziałek był 13 czerwca). W tej sytuacji skazany na własne siły Poniatowski uszykował żołnierzy do odparcia nowego natarcia, ale nic takiego nie nastąpiło. W nocy z 13 na 14 czerwca, pozbawiony nadziei na współdziałanie z Rosjanami, a nie mając sam sił wystarczających do rozbicia sił nieprzyjaciela zdecydował się przeprawić na drugi brzeg Sanu. Po przeprawie zniszczono most.
15 czerwca, Poniatowski na wieść o nadciąganiu pod Sandomierz korpusu gen. Mondeta udał się osobiście do kwatery głównej księcia Golicyna w Lublinie. Generał rosyjski tym razem jasno określił swe stanowisko, stwierdzając, że ma wyraźny rozkaz carski nie przekraczania Wisły. Tymczasem w nocy z 15 na 16 czerwca Austriacy w sile 10 000 ludzi rozpoczęli zmasowany atak na Sandomierz. W pierwszym dniu walk, jak wynika z raportu dowódcy obrony gen. Sokolnickiego do księcia Józefa Polacy stracili ok. 1 tys. obrońców - poległych, rannych i wziętych do niewoli, straty austriackie wyniosły 2000 ludzi, nie licząc ze zrozumiałych względów dezerterów. Rada wojenna załogi Sandomierza podjęła wobec tego decyzję o kapitulacji. Ferdynand łatwo przystał na honorowe warunki kapitulacji. 18 czerwca Polacy opuścili miasto z bronią, taborami i armatami, dołączając w Pniowie do naczelnego dowódcy. Z Pniowa wojsko księstwa ruszyło do Puław, gdzie nazajutrz Poniatowski połączył się z korpusem generała Zajączka. Pokój w Schonbrunnie z 14. X. 1809 r. przyniósł powiększenie obszaru Księstwa Warszawskiego o Lubelszczyznę i Kraków.
Obszary późniejszej gminy Gorzyce pozostały w granicach monarchii Habsburgów, mimo wyraźnych sympatii ludności, wspierającej działania Poniatowskiego, widocznych chociażby w postawie mieszkańców Wrzaw.
Mówiąc o postawie ludności wspomnijmy na koniec o wzmiance kronikarskiej, przytaczanej przez J. Rawskiego, że w 1809 r. w czasie kampanii księcia Józefa Poniatowskiego w okolicy Sandomierza chłopi wyłapywali samotnych żołnierzy austriackich i topili ich w trzęsawiskach.

Brak komentarzy: