sobota, 14 lipca 2018


Wyprawa korpusu generała Dąbrowskiego

Odstąpienie wojsk pruskich od Warszawy i ich przejście do Wielkopolski, gdzie nadal brakowało jednolitego dowództwa, sprawiły, że Kościuszko uznał, iż należy wysłać tam korpus w celu prowadzenia akcji dywersyjnych, mających na celu dalsze wiązanie Prusaków, a przede wszystkim objęcie oddziałów jedną komendą.

Odpowiedni rozkaz wydano 9 września, choć prawdopodobnie wyznaczony do tej misji gen. Jan Henryk Dąbrowski wiedział o nim znacznie wcześniej, gdyż skompletował swój korpus już w dniu następnym. W jego skład weszły: 7 Brygada Kawalerii Narodowej pod bezpośrednią komendą Dąbrowskiego, 1 Brygada Małopolska dowodzona przez Józefa Rzewuskiego, batalion strzelców płk. Michała Sokolnickiego, 4 oraz 13 regiment piechoty liniowej oraz po 6 dział sześciofuntowych i trzyfuntowych. Komisarzem do spraw cywilnych mianowano zaś Józefa Wybickiego. Później korpus wzmocniono batalionem pierwszego regimentu piechoty, złożonego z samych rekrutów, oraz dwoma działami sześciofuntowymi i dwoma trzyfuntowymi. Ogółem było to około 3100 żołnierzy i 16 dział. Punktem zbornym była Dębina koło Nowego Dworu Mazowieckiego. 14 września dołączył gen. Madaliński.

Pomimo odstąpienia od oblężenia Warszawy, Prusacy nadal blokowali do niej dostęp od północy i północnego zachodu, aby więc dostać się do Prus Południowych niepostrzeżenie, Dąbrowski postanowił pomaszerować na Kamionnę i Gąbin, gdzie znajdowała się luka między zgrupowaniami generałów Schönfelda i Frankenberga. Pod Kamionną korpus niespostrzeżenie sforsował Bzurę, kiedy jednak zajęto Gąbin, Prusacy zorientowali się w celu akcji. Trasą przypuszczalnego dalszego marszu, z Kalisza do Koła, maszerowało zgrupowanie gen. Schwerina, zaś z Wyszogrodu tyły Polaków miał zaatakować gen. Günther. Dąbrowski w tym czasie zajął Kłodawę, a następnie ruszył w stronę Koła bronionego przez powstańców. Na wieść o marszu armii pruskiej, obrońcy Koła zaczęli uciekać, więc Dąbrowski chcąc uniknąć zajęcia miasta przez gen. Schwerina, wysłał tam oddział pod dowództwem gen. Franciszka Rymkiewicza, który miał zatrzymać powstańców w mieście i zorganizować obronę. Schwerin dowiedziawszy się, że do Koła dotarła regularna armia polska, zrezygnował z ataku i ruszył na Pyzdry. Dąbrowski tymczasem dotarł do Koła, gdzie dołączyły do niego oddziały powstańcze powiększając korpus do 7 000 żołnierzy (pomimo dużej liczebności powstańcy nie zwiększyli zbytnio siły bojowej zgrupowania, głównie ze względu na niedostateczną karność).

Następnie korpus Dąbrowskiego ruszył na Słupcę i dalej na Gniezno, gdzie dotarł 27 września. W tym czasie pruscy generałowie uznali, że głównym celem jest Poznań, podczas gdy Dąbrowski będąc jeszcze w Gnieźnie zdawał sobie sprawę, że bez posiłków nie jest w stanie zdobyć stolicy regionu. Postanowił więc rozbić oddział płk. Székelyego, który stacjonował wówczas pod Inowrocławiem. Aby utwierdzić dowództwo pruskie w przekonaniu o celu ataku, Dąbrowski wysłał w okolice Poznania dwa szwadrony kawalerii pod komendą mjr. Stanisława Bielamowskiego. Obawiając się tego ataku Prusacy, poza Székelym, wstrzymali wszelkie akcje zaczepne przygotowując obronę, jednak wycofanie się korpusu ks. Józefa Poniatowskiego znad Bzury zerwało łączność Dąbrowskiego z resztą polskiej armii.

Dąbrowski, aby zrealizować swój plan, podzielił korpus na trzy kolumny: prawa, złożona z brygady Madalińskiego, 100 strzelców i 2 dział miała ruszyć przez TrzemesznoMogilno, Inowrocław do Łabiszyna. Środkowa, złożona z reszty regularnych oddziałów, pod dowództwem Dąbrowskiego miała przejść z Gniezna do RogowaŻnina i dalej do Łabiszyna, zaś lewa, złożona z oddziałów powstańczych pod komendą Józefa Lipskiego miała przez Kłecko i Żnin również dotrzeć do Łabiszyna. Pierwszy w punkcie zbornym pojawił się Madaliński, który rozbroił miejscowy oddział, jednak główne siły Székelyego maszerowały wówczas z Inowrocławia na Nową Wieś. W nocy z 28 na 29 wrześniaznajdujące się w Łabiszynie połączone kolumny Dąbrowskiego i Madalińskiego zostały ostrzelane przez artylerię pruską, jednak po opanowaniu zamieszania poprowadzono kontratak zakończony starciem na bagnety pod Wzgórzem Klasztornym i szarżą kawalerii poprowadzoną przez samego Dąbrowskiego. Po tym starciu Székely wycofał się za Brdęurządzając swój sztab w Bydgoszczy.

Gdy następnego dnia Dąbrowski dowiedział się, że Prusacy zlikwidowali posterunki otaczające Bydgoszcz, postanowił to miasto zdobyć. Po nieprzerwanym marszu, rankiem 3 października, korpus stanął pod Bydgoszczą. Po rozpoznaniu okazało się, że w mieście stacjonują jedynie trzy bataliony piechoty pod komendą samego Székelyego, podczas gdy trzon sił pruskich stacjonował za miastem. Dąbrowski rozkazał rozpoczęcie ostrzału, jednak gdy Prusacy nie odpowiedzieli ogniem, posłał emisariusza – mjr. Macieja Zabłockiego. Székely w odpowiedzi obrzucił Dąbrowskiego wiązanką obelg, zaś Zabłockiemu zagroził plutonem egzekucyjnym, jeśli jeszcze raz go zobaczy. Po takiej odpowiedzi Dąbrowski wydał połowie swojej piechoty rozkaz do ataku. Bydgoszcz została zdobyta po dwugodzinnej walce, w której zginęło 10, zostało rannych 50, a dostało się do niewoli 413 Prusaków (w tym 21 oficerów), podczas gdy Polacy stracili 23 rannych i 30 zabitych. Wśród pojmanych był sam Székely, którego od samosądu powstańczej piechoty, pamiętającej jego akcje pacyfikacyjne, uratował mjr Zabłocki. Székely zmarł wskutek odniesionych ran (podczas przechodzenia przez most na Brdzie kula armatnia urwała mu nogę) po czterech dniach. Po tym zwycięstwie Prusacy zaczęli wzmacniać obronę ToruniaGrudziądza, a nawet Gdańska (w istocie Dąbrowski chciał rozszerzyć powstanie na dolinę Noteci i Prusy Zachodnie). Jednak wydany przez Dąbrowskiego zakaz rabunku i nienałożenie na Bydgoszcz kontrybucji sprawiło, że korpus znalazł się na skraju buntu, którego głównym architektem był Madaliński. W krytycznej sytuacji Dąbrowski ugiął się przed żądaniami własnego sztabu i ruszył z 4 000 żołnierzy (reszta obsadziła zdobyte miasta) na umocniony Toruń, jednak wieści o wzmocnieniu załogi miasta i marszu armii pruskiej z Poznania sprawiły, że powrócono do Bydgoszczy, gdzie zaczęto przygotowywać się do przezimowania.

Upadek powstania

Klęska pod Maciejowicami, pojmanie Kościuszki i stale napływające posiłki dla armii pruskiej, która maszerowała od strony Poznania, sprawiły, że zimowanie w Bydgoszczy przez korpus Dąbrowskiego stało się niemożliwe, gdyż groziło to odcięciem od głównych sił. Zdecydowano się na przejście w kierunku Włocławka i połączenie korpusu z pozostałymi siłami w centrum kraju. Następnie korpus połączył się z korpusem ks. Józefa Poniatowskiego, z którym przeszedł na prawy brzeg Bzury.

Pomimo opuszczenia Wielkopolski i Kujaw przez regularne oddziały, powstanie trwało nadal. Jeszcze 16 października władze w kraju zachęcały w swojej odezwie Wielkopolan do walki. Niektóre oddziały powstańcze, które wyszły wraz z korpusem Dąbrowskiego, walczyły u jego boku aż do upadku insurekcji kościuszkowskiej, a następnie, jak 1 000 kawalerzystów z okolic Wielunia i Sieradza, wróciły na teren zaboru, aby walczyć z Prusami. Na Kujawach walczyły jeszcze duże oddziały: Ksawerego Dąbrowskiego (500 żołnierzy), płk. Wolskiego (300 żołnierzy) i płk. Sokołowskiego (200 żołnierzy). W Wielkopolsce walczono jeszcze w pobliżu Gniezna, Szubina, Grodziska Wielkopolskiego i Kościana. Dopiero 7 grudnia skapitulował oddział Ksawerego Łukomskiego, który walczył pod Książem Wielkopolskim, Środą Wielkopolską i Zaniemyślem. Wszelkie walki wygasły do połowy grudnia 1794, a jednym z ostatnich aktów powstania było aresztowanie pochodzącego z Wielkopolski, a przybywającego jako emisariusza, płk. Jana Kilińskiego.

Podsumowanie[
 
 
 
 
 


Pomimo klęski militarnej walki w zaborze pruskim przedłużyły nadzieje na zwycięstwo całej insurekcji, a sława i szacunek, jakie zdobył gen. Jan Henryk Dąbrowski, umożliwiły mu zorganizowanie zwycięskiego powstania w 1806 roku.

Brak komentarzy: