środa, 22 kwietnia 2009
sobota, 4 kwietnia 2009
Manewry Kopa Biskupia
Manewry wiosna 2009
Kopa Biskupia 987m.n.p.m
Wojsko wypoczęte na leżach zimowych widać, już nudziło się w pieleszach domowych. Więc rozkaz do wymarszu na manewry przyjęto bez szemrania. Teren nadgraniczny, granica na najwyższej górze Opolszczyzny Kopie Biskupiej. Została ustalona podczas walk o Śląsk w latach 1741-1742 i praktycznie do dziś jest taka sama. Można jeszcze spotkać austriackie kamienie graniczne z herbem Habsburgów. Wszystkie odziały legi wymaszerowały pieszo oczywiście poza ułanami. Jedynie armata pojechała podwodami na górę.
Wojsko sformowało się jednostkami i wyruszono w drogę męki, mieliśmy namiastkę przeprawy Napoleona przez Alpy.( Na przyszły rok zaprosimy twardzieli z Polski, zobaczymy czy są tacy jak piszą.) Droga 5,5 km pod górę w śniegu z karabinami przekłada się na razy 4, a szlak był żółty, są jeszcze cztery trudniejsze podejścia. Droga liczona na 50 min dla turysty w lecie zajęła 1,2 godz. infanterii.
Artyleria skorzystała z okazji i wjechała podwodami na górę, łamiąc rozkaz. Jak na wojnie, w akcji też tak sobie poradzą to będzie OK, najważniejsze w wojaczce to szczęście. Na górze pierwsi zameldowali się artylerzyści, potem kawaleria i infanteria. Rozpoczęliśmy ćwiczenia, których końcem miała być przysięga nowych żołnierzy.
Jednak nasze manewry zostały przerwane przez graniczny patrol oddziału 1 pułku grenadierów pułkownika van Daun z miejscowości Rejviz. Nie było ich wielu mieli ze sobą jeńca. Zaciekawiło mnie, co to za jeniec postanowiliśmy ich zaatakować, mieliśmy trzykrotną przewagę.
Odbiliśmy jeńca, który nie chciał przystąpić do legionu, ale też nie chciał gadać o austriackich liniach obrony. Podaliśmy go przesłuchaniu. Dopiero nowa markietanka ćwicząc bombardą, przekonała go do współpracy.
Ćwiczenia uważam za udane, bo, ułani trenowali atak frontalny lancami, powrót na miejsce zbiórki ponowne formowanie i atak – ćwiczenia zakończyli bez strat. Artyleria ćwiczyła działoczyny, przemieszczanie na wyznaczone pozycje, rozłożenie armaty wystrzał, złożenie, przemarsz w wyznaczone miejsce atak – ćwiczenia zakończyli bez strat. Infanteria ćwiczyła formowanie, ładowanie, atak, wycofanie, formowanie ponowne – ćwiczenia zakończyli bez strat (żołnierze dostali nowe skałki i karabiny ożyły). Medali za manewry nie będzie, była za to smaczna ogniskowa kiełbasa, którą trzeba było samodzielnie upiec. Następnie zdobyliśmy schronisko gdzie dostaliśmy świetny żurek i dobre piwo do przepłukania gardła.
Kpt. Marek Szczerski
21.03.2009r.
Fotografie są w Aktualnościach
Kopa Biskupia 987m.n.p.m
Wojsko wypoczęte na leżach zimowych widać, już nudziło się w pieleszach domowych. Więc rozkaz do wymarszu na manewry przyjęto bez szemrania. Teren nadgraniczny, granica na najwyższej górze Opolszczyzny Kopie Biskupiej. Została ustalona podczas walk o Śląsk w latach 1741-1742 i praktycznie do dziś jest taka sama. Można jeszcze spotkać austriackie kamienie graniczne z herbem Habsburgów. Wszystkie odziały legi wymaszerowały pieszo oczywiście poza ułanami. Jedynie armata pojechała podwodami na górę.
Wojsko sformowało się jednostkami i wyruszono w drogę męki, mieliśmy namiastkę przeprawy Napoleona przez Alpy.( Na przyszły rok zaprosimy twardzieli z Polski, zobaczymy czy są tacy jak piszą.) Droga 5,5 km pod górę w śniegu z karabinami przekłada się na razy 4, a szlak był żółty, są jeszcze cztery trudniejsze podejścia. Droga liczona na 50 min dla turysty w lecie zajęła 1,2 godz. infanterii.
Artyleria skorzystała z okazji i wjechała podwodami na górę, łamiąc rozkaz. Jak na wojnie, w akcji też tak sobie poradzą to będzie OK, najważniejsze w wojaczce to szczęście. Na górze pierwsi zameldowali się artylerzyści, potem kawaleria i infanteria. Rozpoczęliśmy ćwiczenia, których końcem miała być przysięga nowych żołnierzy.
Jednak nasze manewry zostały przerwane przez graniczny patrol oddziału 1 pułku grenadierów pułkownika van Daun z miejscowości Rejviz. Nie było ich wielu mieli ze sobą jeńca. Zaciekawiło mnie, co to za jeniec postanowiliśmy ich zaatakować, mieliśmy trzykrotną przewagę.
Odbiliśmy jeńca, który nie chciał przystąpić do legionu, ale też nie chciał gadać o austriackich liniach obrony. Podaliśmy go przesłuchaniu. Dopiero nowa markietanka ćwicząc bombardą, przekonała go do współpracy.
Ćwiczenia uważam za udane, bo, ułani trenowali atak frontalny lancami, powrót na miejsce zbiórki ponowne formowanie i atak – ćwiczenia zakończyli bez strat. Artyleria ćwiczyła działoczyny, przemieszczanie na wyznaczone pozycje, rozłożenie armaty wystrzał, złożenie, przemarsz w wyznaczone miejsce atak – ćwiczenia zakończyli bez strat. Infanteria ćwiczyła formowanie, ładowanie, atak, wycofanie, formowanie ponowne – ćwiczenia zakończyli bez strat (żołnierze dostali nowe skałki i karabiny ożyły). Medali za manewry nie będzie, była za to smaczna ogniskowa kiełbasa, którą trzeba było samodzielnie upiec. Następnie zdobyliśmy schronisko gdzie dostaliśmy świetny żurek i dobre piwo do przepłukania gardła.
Kpt. Marek Szczerski
21.03.2009r.
Fotografie są w Aktualnościach
środa, 18 marca 2009
Oświetlenie obozu
Historia oświetlenia
Światło, od zawsze towarzyszyło człowiekowi, bez względu na jego źródło. Światło sztuczne odegrało wielka rolę w rozwoju cywilizacji. Różne rodzaje oświetlenia wynikały z dostępności w danym okresie technologii ich wykonania i paliwa, które było jego źródłem.
Pragnienie przedłużenia dnia zawsze było pragnieniem człowieka. Pierwsze sztuczne światło człowiek zobaczył po uderzeniu pioruna, kiedy zapaliło się drzewo czy suche trawy. Wiemy dzisiaj, że uderzenie to miało miejsce kilkaset tysięcy lat temu i nie można określić dokładnej daty. Kolejnym etapem rozwoju światła było opanowanie rozpalanie ognia za pomocą pocierania drewna o drewno, czy uderzanie kamieniem o kamień.
Tak więc, najważniejszymi datami z dziejów oświetlenia są:
- ok. 300 000 lat p.n.e odnaleziono ślady w Chinach - pierwszą lampą było ognisko (warta rumuńskie)
- równolegle datuje się użycie pierwszej lamy przenośnej łuczywa , którą również ustawiano
Stojakach i uchwytach, łuczywo to była szczapa drewna mocno nasycona żywicą np.
sosnowa z odziomka.
- ok. 100 000 lat p.n.e w Eurazji i Afryce opanowano sztukę rozniecania ognia
- ok. 2500 lat p.n.e. zaczęto używać lampek olejnych kaganków, paliwem były płynne tłuszcze roślinne, oraz fotogenu, hydrokarbonu i kerosenu. Początkowo knot wykonywano z mchu, luźnych włókien roślinnych, dopiero pod koniec XVIII wieku zastosowano knot bawełniany, zbiorniczek na tłuszcz wykonywano z kamienia, gliny, muszli, i potem z metali.
Lampki olejowe miały różną konstrukcję, pierwsze miały otwarty zbiornik na olej i nie można było z nimi się przemieszczać, po zastosowaniu zbiorniczka zamykanego były mobilne.. Miały jedna wadę przy podnoszeniu dawały cień, wynalazca i producent lamp pan Kinkiet (fonetycznie) zastosował zbiornik wyżej jak palnik do zbiornika dał uchwyt do mocowania na ścianę. Następnym wynalazkiem był palnik wynalazcy d” Armand, dzięki któremu siedmiokrotnie zwiększyła się jasność lampy.
- 2000 lat p.n.e zastosowanie krzesiwa do rozniecania ognia
Światło, od zawsze towarzyszyło człowiekowi, bez względu na jego źródło. Światło sztuczne odegrało wielka rolę w rozwoju cywilizacji. Różne rodzaje oświetlenia wynikały z dostępności w danym okresie technologii ich wykonania i paliwa, które było jego źródłem.
Pragnienie przedłużenia dnia zawsze było pragnieniem człowieka. Pierwsze sztuczne światło człowiek zobaczył po uderzeniu pioruna, kiedy zapaliło się drzewo czy suche trawy. Wiemy dzisiaj, że uderzenie to miało miejsce kilkaset tysięcy lat temu i nie można określić dokładnej daty. Kolejnym etapem rozwoju światła było opanowanie rozpalanie ognia za pomocą pocierania drewna o drewno, czy uderzanie kamieniem o kamień.
Tak więc, najważniejszymi datami z dziejów oświetlenia są:
- ok. 300 000 lat p.n.e odnaleziono ślady w Chinach - pierwszą lampą było ognisko (warta rumuńskie)
- równolegle datuje się użycie pierwszej lamy przenośnej łuczywa , którą również ustawiano
Stojakach i uchwytach, łuczywo to była szczapa drewna mocno nasycona żywicą np.
sosnowa z odziomka.
- ok. 100 000 lat p.n.e w Eurazji i Afryce opanowano sztukę rozniecania ognia
- ok. 2500 lat p.n.e. zaczęto używać lampek olejnych kaganków, paliwem były płynne tłuszcze roślinne, oraz fotogenu, hydrokarbonu i kerosenu. Początkowo knot wykonywano z mchu, luźnych włókien roślinnych, dopiero pod koniec XVIII wieku zastosowano knot bawełniany, zbiorniczek na tłuszcz wykonywano z kamienia, gliny, muszli, i potem z metali.
Lampki olejowe miały różną konstrukcję, pierwsze miały otwarty zbiornik na olej i nie można było z nimi się przemieszczać, po zastosowaniu zbiorniczka zamykanego były mobilne.. Miały jedna wadę przy podnoszeniu dawały cień, wynalazca i producent lamp pan Kinkiet (fonetycznie) zastosował zbiornik wyżej jak palnik do zbiornika dał uchwyt do mocowania na ścianę. Następnym wynalazkiem był palnik wynalazcy d” Armand, dzięki któremu siedmiokrotnie zwiększyła się jasność lampy.
- 2000 lat p.n.e zastosowanie krzesiwa do rozniecania ognia
wtorek, 17 marca 2009
- VII-VI w. p.n.e. pojawiają się pierwsze świeczniki, świece równolegle towarzyszyły oświetleniu olejowemu, pierwsze świece były wykonywanie przez nasycanie sitowia tłuszczem, smołą, woskiem, na północy europy przeważały świece, na południu lampy olejowe
- Pochodnia jest połączeniem łuczywa i świecy i była zbudowana z kija lub szczapy, na której koniec nawijano pasma lniane a niekiedy suchy chrust bądź sitowie, które zamaczano i nasączano smołą, woskiem, tłuszczem, oliwą. PP
- II w p.n.e. – pojawiają się pierwsze świece woskowe pochodzenia etruskiego
Wiemy, że w swej pierwotnej postaci powstawały poprzez nasycenie sitowia tłuszczem, smołą lub woskiem. Początkowo wykonywano je poprzez zamaczanie, stygnięcie i ponowne zamaczanie i tak do uzyskania żądanej grubości świecy taka świeca nazywała się
„cynandela”. Takie wytwarzanie świec metodą zamaczania przetrwało do XIX wieku. Potem zaczęto świece odlewać.
X w. – pojawienie się świec łojowych ( tzw. Łojówek)
1853r – wynalezienie przez I. Łukaszewicza metody uzyskiwania nafty oraz skonstruowanie pierwszej lampy naftowej.
1855r. – wyprodukowano w Szwecji zapałki.
Tak, więc na potrzeby rekonstrukcji możemy używać do oświetlenia ogniska, świec, pochodni, lamp olejowych.
- Pochodnia jest połączeniem łuczywa i świecy i była zbudowana z kija lub szczapy, na której koniec nawijano pasma lniane a niekiedy suchy chrust bądź sitowie, które zamaczano i nasączano smołą, woskiem, tłuszczem, oliwą. PP
- II w p.n.e. – pojawiają się pierwsze świece woskowe pochodzenia etruskiego
Wiemy, że w swej pierwotnej postaci powstawały poprzez nasycenie sitowia tłuszczem, smołą lub woskiem. Początkowo wykonywano je poprzez zamaczanie, stygnięcie i ponowne zamaczanie i tak do uzyskania żądanej grubości świecy taka świeca nazywała się
„cynandela”. Takie wytwarzanie świec metodą zamaczania przetrwało do XIX wieku. Potem zaczęto świece odlewać.
X w. – pojawienie się świec łojowych ( tzw. Łojówek)
1853r – wynalezienie przez I. Łukaszewicza metody uzyskiwania nafty oraz skonstruowanie pierwszej lampy naftowej.
1855r. – wyprodukowano w Szwecji zapałki.
Tak, więc na potrzeby rekonstrukcji możemy używać do oświetlenia ogniska, świec, pochodni, lamp olejowych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)